Uroczystościom ku czci św. Anny w Lubartowie przewodniczył bp Krzysztof Nitkiewicz, który - stawiając za wzór rodziców Matki Bożej - zachęcał do odważnego świadectwa wiary.
Sanktuarium św. Anny w Lubartowie przyciąga przez cały rok wielu pielgrzymów. To tutaj dziadkowie modlą się za swoje wnuki, tu małżonkowie proszą o dar rodzicielstwa, w końcu w tym miejscu zrodziła się krucjata modlitwy za małżonków, by pomóc tym, którzy przeżywają kryzys.
- Nic dziwnego, że z tak wieloma sprawami ludzie zwracają się do św. Anny, babci Jezusa. To ona zna doskonale życiowe problemy, najpierw jako matka Maryi, potem jako babcia Jezusa doświadczała różnych sytuacji, przez które prowadził ją Bóg. Ona też zanosi nasze prośby do swego Wnuka, który jej nie odmawia - mówi ks. Andrzej Juźko, proboszcz parafii św. Anny w Lubartowie.
W tym roku gościem dorocznych uroczystości odpustowych był bp Krzysztof Nitkiewcz z Sandomierza. Zwracając się do wiernych, zachęcał do odważnego dawania świadectwa wiary.
- Ludzka natura Jezusa jest zakorzeniona w Maryi i jej rodzicach Annie i Joachimie oraz pokoleniach, które ich poprzedziły. U początku każdego nowego człowieka przychodzącego na świat są zawsze kobieta i mężczyzna. Oni stanowią z woli Bożej źródło życia bez względu na rozwój medycyny, światopoglądy czy zmiany ustawodawcze. Nie można pozwolić, żeby odebrano lub zmieniono znaczenia słów ojciec i matka, babcia i dziadek, siostra czy brat. Nie chodzi tylko o słowa tracące coraz bardziej swój pierwotny sens, ale o ład ustanowiony przez Boga w dziele stworzenia, bez którego grozi nam wszystkim straszliwa katastrofa - mówił bp Nitkiewicz.
Podkreślał, że zabieranie głosu w sprawie tradycyjnych wartości spotyka się coraz częściej z atakiem i wykluczeniem.
- To nie my wykluczamy kogokolwiek, ale jako katolicy zostajemy wykluczeni, a mówienie o tradycyjnych wartościach czy cytowanie Pisma Świętego nazywane jest mową nienawiści. To sprawia, że niektórzy z nas boją się wypowiadać i bronić wiary, ulegając autocenzurze, czyli politycznej poprawności. Dlatego odpust ku czci św. Anny nabiera wymiaru świadectwa. Jest manifestacją naszej wierności Bogu - mówił biskup.
Przypomniał, że to Bóg stworzył mężczyznę i kobietę, czyniąc mężczyznę ojcem, a kobietę matką. Do tej pory były to sprawy oczywiste, ale dziś tak nie jest.
- Dzieci potrzebują ojca i matki, a także, o ile to możliwe, rodziny wielopokoleniowej, bez względu na swoje pochodzenie i cechy charakteru czy wrażliwość. Pełnia naszego człowieczeństwa wyraża się między innymi w tym, co odziedziczymy po przodkach. To oni przekazali nam wiarę, dzięki której staliśmy się uczestnikami przymierza z Bogiem. Nie musimy zaczynać od zera, mając za sobą doświadczenia wielu poleń. Brakuje nam jednak często odwagi, by mówić o tym głośno i wprost. Próbujemy ubierać konkrety wiary w jakieś ogóle opływowe kształty - to powoduje zamęt w umysłach szczególnie młodych ludzi. Naszym zadaniem jest konkretne świadectwo. Papież Franciszek mówi, że tradycja to nie jest adoracja żarzących się popiołów, ale podtrzymywanie płomienia i to jest nasze zadanie - podkreślał biskup