Rośliny nieuprawne wracają do łask. Dlaczego? Bo są zdrowe i świetnie sprawdzają się w kuchni. Przekonuje o tym naturo- i fitoterapeutka, autorka bloga DziczeJemy Justyna Pargieła.
Justyna Jarosińska: Chwasty mogą być jadalne?
Justyna Pargieła: Oczywiście! W Polsce występuje ok. 3,5 tys. roślin, a w różnych źródłach mówi się, że miedzy 800 a 1000 jest jadalnych. Ja od dawna edukuję ludzi na temat wykorzystywania roślin nieuprawnych, czyli potocznie mówiąc “chwastów”. Można je stosować w różny sposób. Najbardziej znane jest wykorzystanie ich w fitoterapii, ale wiedza o tym, że te rośliny były kiedyś jedzeniem, zniknęła. A przecież jeszcze całkiem niedawno były używane w naszej kuchni na co dzień.
Podczas wojny jadało się ich bardzo dużo i wiele osób, właśnie na tych “chwastach”, czyli na pokrzywie, lebiodzie czy żółtnicy, tę wojnę przeżyło. Gdy wojna się skończyła i ludzie chcieli o niej zapomnieć, zapomnieli i o tych roślinach. Ale, co ciekawe, zapomnieli tylko w Polsce, bo innych krajach wygląda to zupełnie inaczej. Na przykład we Włoszech jest czymś zupełnie normalnym, że kobiety zbierają rano świeże liście różnych roślin, które spotkają na spacerze. Część z nich wykorzystują w swojej kuchni, a część sprzedają na bazarach. Podobnie jest w Gruzji czy nawet w Niemczech, gdzie niezwykle popularny jest np. czosnek niedźwiedzi.
JJ: A jakie dzikie rośliny są takie zdrowe?
JP: Choćby mój ukochany podagrycznik. To roślina, którą wszyscy namiętnie niszczą, bo rośnie jak chwast, ma rozłogowe korzenie i ciężko jest ją wytępić. W żywieniu jednak jest fenomenalna. Zastępuje z powodzeniem szpinak. Można go jeść cały rok, usuwa z organizmu nadmiar kwasu moczowego, jest lekarstwem na podagrę, stąd też jego nazwa, i nie musimy się obawiać, że go przedawkujemy. Wszystko, co można zrobić z zielonych liści, można też przygotować z podagrycznika.
Jadalne rośliny zmieniają się w skali roku. Wiosną można zajadać ziarnopłon, a na przykład o tej porze pojawia się żółtlica, czyli chwast ziemniaczany. Ziołem, które promuję i które wszystkim polecam, jest nasza znana babka. Można z niej zrobić kimchi, bigos, można ją ukisić, ale najlepiej sprawdza się w cieście z mąki z ciecierzycy. Robi się chrupka jak chipsy, a przecież my lubimy chipsy. Babka ma właściwości przeciwzapalne, przeciwkaszlowe, potrafi wspomóc leczenie wrzodów żołądka, zawiera chlorofil. Jej potencjał jest ogromny, a mamy tej rośliny naprawdę dużo.
JJ: Jednym słowem warto jeść chwasty.
JP: Ludzie wracają do naturalnych terapii, często przechodzą na wegetarianizm i szukają innego rodzaju żywienia. Teraz śmieją się, że w sklepach jest drogo, więc trzeba jeść chwasty. Poza tym jesienią spada nam odporność, a wszystkie zioła ją podnoszą. We wrześniu można zrobić sobie jeszcze dwutygodniową kurację z pokrzywy, albo suszonej, albo wycisnąć sok z tej odrośniętej. Pokrzywa jest bardzo silnym ziołem. Taki napar możemy pić maks. 14 dni. Pokrzywa zawiera żelazo, wit. z grupy B, jest bardzo wzmacniająca. Teraz z pokrzywy możemy zbierać też nasiona. Można je zmielone dodawać do sałatek, do wypieków albo dosypywać do zupy. Podobnie jest z bylicą czy barszczem pospolitym. Używamy różnych egzotycznych przypraw, a warto pamiętać, że mamy swoje.