O tym, czym jest autyzm, a czym nie jest, i że u każdego zaburzenie wygląda nieco inaczej, będą opowiadać specjaliści i rodzice dzieci w spektrum autyzmu podczas festynu parafialnego u św. Brata Alberta w Lublinie.
Kojarzy się najczęściej z poważnym zaburzeniem rozwojowym. Niewielu jednak wie, że to jedynie skrajne przypadki. Większość autystów swą dysfunkcję ma niezdiagnozowaną.
Adam Gospodarek ma troje dzieci w wieku 4, 6 i 9 lat. Wszyscy mają zdiagnozowany autyzm. Ale nie jest to taka skrajna wersja zaburzenia, z którą powszechnie autyzm kojarzymy. Dlatego też była o wiele trudniejsza do zdiagnozowania.
- Organizując festyn poświęcony autyzmowi, chcieliśmy pokazać ludziom, że autyści są wśród nas, że 10 proc. osób w naszym społeczeństwie jest w spektrum autyzmu. Dlatego razem z proboszczem parafii św. Brata Alberta o. Sebastianem, postanowiliśmy przybliżyć problem autyzmu, pokazać, czym on jest, a czym nie jest - mówi A. Gospodarek.
Adam trafił do o. Sebastiana, gdy pojawił się problem związany z uczestnictwem jego dzieci w Eucharystii. - Nie wiedzieliśmy z żoną, jak się mamy zachowywać, kiedy w stosunku do naszych dzieci padały krytyczne uwagi wiernych w kościele. Ciężko wytłumaczyć ludziom, że dzieci nie są źle wychowane, tylko po prostu mają pewnego rodzaju zaburzenie.
Autyzm to, jak mówi A. Gospodarek, cecha wrodzona i najczęściej dziedziczna, choć nie jest to oficjalnie potwierdzone. - Ja jestem w spektrum, podobnie jak moje rodzeństwo i ojciec. Taką prawidłowość obserwuję w wielu podobnych nam rodzinach.
Autystów dziś jest tak dużo, że pewne charakteryzujące ich zachowania stały się częścią normy. - Kiedyś o kimś mówiło się, że dziwak, samotnik, że ma specyficzne hobby. To było szufladkowanie bez zgłębiania problemu. Tak samo jest dziś w przypadku dzieci: obsesyjne przywiązanie do swojego pomysłu, wybiórcze jedzenie, rozproszenia czy ataki złości to tylko niektóre z charakterystycznych cech spektrum autyzmu.
Większość takich przypadków, jak mówi Adam Gospodarek, jest niezdiagnozowana. - Wynika to po pierwsze z faktu, że szczególnie w przypadku pierwszego dziecka, rodzice nie mają punktu odniesienia, po drugie bardzo często wypierają ten fakt. Do tego dochodzą specjaliści, którzy nie mają kompetencji do pracy z takimi dziećmi, bo patrzą na autyzm bardzo wąsko. Potrafią często powiedzieć rodzicom, że problemy, które mają ze swoim dzieckiem miną. A one nie miną. Wręcz przeciwnie, będą się pogłębiać.
O tym jak diagnozować dzieci i dlaczego warto to robić, opowiedzą podczas festynu zaproszeni specjaliści. Będzie też możliwość porozmawiania z Adamem, jego żoną oraz innymi rodzicami zmagającymi się z autyzmem u swoich dzieci.
Start festynu 11 września o godz. 13 przy kościele św. Brata Alberta w Lublinie (ul. Willowa 15).