Ten budujący się kościół będzie nie tylko miejscem modlitwy, ale dzięki wielu pomysłowym rozwiązaniom może stać się przestrzenią integracji i spotkania.
- Jestem wdzięczny wszystkim moim parafianom za życzliwość, wsparcie, rozmowy. Szczególnie chorzy uczą mnie patrzenia z pokorą na życie i cieszenia się z tego, co się ma, a nie koncentrowania na tym czego nie mamy. Ludzie chorzy i niepełnosprawni naprawdę mają powody do smutku i myślenia, że im życie nie wyszło, a jednak potrafią cieszyć się z codzienności, z tego kim są, co udało się osiągnąć. Poza tym rozmowy, szczególnie z osobami starszymi, które opowiadają różne historie ze swojego życia, są dla mnie wielką skarbnicą doświadczeń w posłudze kapłańskiej. Obiektywnie patrząc, wiele osób to ludzie głęboko poranieni, a jednak nie złamani. Dzisiejszy świat gubi piękno, które jest w człowieku. Zajmujemy się rzeczami, które są na zewnątrz, a w środku mamy smutek. Ludzie starsi, chorzy i niepełnosprawni mają często radość i pokój w sercu, jakich światu brakuje. Tego się nieustannie uczę – podkreśla ks. Mariusz.
To właśnie wspólne działanie pozwala też na budowę materialnego kościoła, który powoli rośnie i pięknieje.
- Budowa kościoła to dzieło całej społeczności parafialnej, to dzięki ofiarom ludzi, tacy i zbiórkom prowadzonym przeze mnie w różnych miejscach, możliwe jest prowadzenie tak wielkiej budowy. Jestem przekonany, że czuwa nad nami nasz patron i Opatrzność Boża. Kiedy zaczęła się w Polsce pandemia i nałożono ograniczenia najpierw 5 osób w kościele, potem 1 osoba na
Potem już budujący się kościół używany był systematycznie. Wtedy jeszcze brak okien zapewniał znakomitą wentylację, a przestrzeń pozwalała na udział większej ilości wiernych.
- W tym trudnym czasie wykorzystywaliśmy i kaplicę, i kościół jednocześnie. W niedzielę Msze św. były co godzinę przez cały dzień. Ludzie byli nam tak bardzo wdzięczni za tę możliwość uczestnictwa w Eucharystii, a my kapłani, choć bardzo zmęczeni, zasypialiśmy szczęśliwi z wykonanej pracy dla Królestwa Bożego – mówi ks. Mariusz.
Dziś już w kościele jest część okien i trwają prace na dachu. Projekt świątyni zakładał lanie ścian z żelbetonu. Tak się stało i to umożliwiło otwarcie kościoła mimo trwających prac.
- Choć pandemia na razie nas nie ogranicza i tak korzystamy z dużego kościoła. Ludzie przynieśli dywany, które rozłożyliśmy na betonowej podłodze, ustawiliśmy krzesła i ołtarz. Co niedziela kościół jest otwarty, odprawiamy tu Mszę św. o godz. 12.00. Ludzie chętnie przychodzą i oglądają to, co udało się zrobić. To też motywuje nas wszystkich do dalszych prac, bo chcemy jak najszybciej zrobić kolejny krok – podkreśla ks. Mariusz.
Kościół został podpiwniczony i w tej części powstała duża aula, która może być wykorzystywana zarówno na spotkania i konferencje, ale może też służyć jako sala balowa, bo obok zaplanowano całe zaplecze kuchenne. Z kolei za prezbiterium zbudowano wejście na piętro, gdzie także powstały sale, sanitariaty i aneks kuchenny. – To może być miejsce spotkań dla różnych grup parafialnych, czy kącik spotkań dla mam i ich maluchów, takie miejsce integracji, rozmowy, możliwości wypicia kawy. Na terenie parafii jest też dużo szkół, które będą mogły korzystać z naszych sal, jeśli będą miały taką potrzebę – marzy się księdzu proboszczowi.
Z tyłu kościoła przewidziano także dodatkową kaplicę, gdzie w mniejszej grupie będzie można odprawić Eucharystię, może z czasem powstanie tu kaplica adoracji Najświętszego Sakramentu. Możliwości jest wiele. Na razie wszystko jest w stanie surowym, ale spacerując po kościele i jego zapleczu już można sobie wyobrazić, jak ważne może być to miejsce nie tylko dla okolicznych parafian, ale i dla wielu innych mieszkańców Lublina, którzy zechcą skorzystać z możliwości tego obiektu.
To wszystko wymaga jednak pieniędzy i czasu, ale już trzeba myśleć o przyszłości.
– Kiedy kościół będzie w takim stanie, że całkiem będziemy mogli się tam przenieść i prowadzić dalsze prace, nasza kaplica, w której obecnie się modlimy będzie nam już niepotrzebna, dlatego już teraz szukamy chętnego, który zechciałby ją kupić. Pieniądze ze sprzedaży pozwoliłyby na kolejny etap prac – mówi ksiądz proboszcz. Drewniana kaplica została zbudowana od podstaw z solidnego drewna i służyć może przez wiele lat jako miejsce modlitwy, ale też można ją przerobić na wiele innych obiektów. – Wszystko zależy od pomysłowości i potrzeb. Można z niej zrobić dom jednorodzinny, aranżując wnętrze, można jakieś miejsce spotkań, dom kultury i pewnie wiele innych obiektów. Wyobraźnia nie ma granic, zachęcam więc osoby zainteresowane do kontaktu – mówi ks. Mariusz.
Kościół pod wezwaniem bł. bpa Władysława Gorala mieści się przy ulicy Popiełuszki w Lublinie.