Ten budujący się kościół będzie nie tylko miejscem modlitwy, ale dzięki wielu pomysłowym rozwiązaniom może stać się przestrzenią integracji i spotkania.
Uważny przechodzień już może zobaczyć zieloną kopułę wieńczącą dach kościoła pod wezwaniem bł. bpa Władysława Gorala w Lublinie i choć sam budynek przysłania nieco kaplica, w której od początku powstania parafii modlą się wierni, to każdy, kto zajrzy do środka podkreśla, że nie może się doczekać zakończenia prac.
- Kiedy kościół będzie gotowy, to jedno z najczęściej zadawanych pytań, ale nie znam na nie odpowiedzi. Wszystko zależy od finansów. Ostanie czasy, najpierw pandemii teraz wojny i inflacji, nie sprzyjają budowie. My jednak, jako ludzie wierzący, nadzieję i ufność pokładamy w Panu Bogu i o wstawiennictwo prosimy patrona bł. biskupa Władysława Gorala, to najlepsza gwarancja – mówi ks. Mariusz Nakonieczny, proboszcz parafii.
Nie dziwi jego ufność, gdy popatrzy się na historię budowy tego kościoła. Zaczynał mając 1000 euro i błogosławieństwo abp. Józefa Życińskiego, dziś kościół zbliża się do stanu surowego zamkniętego i już cieszy parafian, którzy, mimo prowadzonych tu prac, mogą z niego korzystać.
Kościół bł. Władysława Gorala w budowie.
Zanim jednak było to wszystko możliwe upłynęło wiele lat. Starania o budowę tego kościoła sięgają jeszcze czasów przedwojennych, kiedy to jezuici, którzy posiadali klasztor przy Alejach Racławickich (dzisiejszy szpital wojskowy) chcieli na Wieniawie postawić świątynię. Plany pokrzyżowała wojna. Po niej o budowie kościoła władze nie chciały słyszeć. Ludzie na Mszę dojeżdżali bądź autobusem do kościoła garnizonowego, bądź - kiedy kościół postawili księża pallotyni - chodzili do nich. Dla wielu jednak odległości były nie do pokonania. Mieszkańcy Domu Pomocy Społecznej z ulicy Popiełuszki o swoim kościele mogli tylko pomarzyć.
- Chorzy są częścią naszej parafii, to z myślą o nich budujemy kościół bez barier, tak by osoby niepełnosprawne mogły tu się czuć swobodnie. Dlatego w budynku zaplanowana jest także winda, by z sal poniżej poziomu zerowego i powyżej każdy mógł swobodnie korzystać – mówi ks. Mariusz.
Kapłan podkreśla też, że budowa materialnej świątyni nie może zasłaniać budowania wspólnoty z ludzi, bo Kościół wówczas żyje, gdy ma kto do niego przychodzić.