Dach nad głową, odrobina stabilizacji – to spełniona nadzieja, zwłaszcza w przypadku osób, które doświadczyły życia na ulicy.
Krystynę i Tadeusza niełatwo było przekonać, by opuścili wychłodzony pustostan. Chcieli być razem, mieć wspólny ciepły kąt, a regulaminy schronisk tego nie dopuszczały. Ale gdy znaleźli drogę do Domu Nadziei, ich sytuacja zmieniła się zupełnie. – Potrzebowali czasu, by zaufać i przekonać się do przeprowadzki z ulicy. Początki w Domu Nadziei też nie były łatwe. Po latach na ulicy trudno podjąć pracę i wywiązywać się z obowiązków. Trzeba wielu małych kroków, małych zmian. Dziś mają swoje klucze, a gdy wracają z pracy, w mieszkaniu czeka na nich kot, którego uratowali z bezdomności. Pomagają też innym osobom, które są na początku drogi do zmiany życia – tłumaczą przedstawiciele Centrum Wolontariatu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.