Mimo wojny na Ukrainie jest wiele miejsc, gdzie życie toczy się względnie spokojnie, a problemy mają całkiem inny wymiar niż militarny. Tak jest w parafii ks. Łukasza Grona, który apeluje o pomoc.
Pochodzi z Chełma, więc Ukraina zawsze była po sąsiedzku. Może to stąd wynikały jego zainteresowania naszym wschodnim sąsiadem. Kiedy odkrył powołanie kapłańskie, właśnie w Ukrainie postanowił służyć ludziom jako kapłan wiedząc, że to droga trudna i niepewna. Najpierw pracował jako wikary Jużnoukraińsku, a potem został proboszczem w Kodymie. Mimo tego, że katolików była tam garstka, a taca z niedzielnej Mszy ledwie wystarczała kapłanowi na chleb, budował kościół. Dzięki wsparciu wielu ludzi z Polski i różnych stron świata to niemożliwe dzieło udało się zrealizować i maleńka wspólnota otrzymała swoje miejsce modlitwy.
Od tego roku przed księdzem Łukaszem stanęło nowe wyzwanie. Został przeniesiony do nowej parafii, gdzie zastał walący się kościół i setki spraw do pilnego załatwienia.
- 28 września dostałem dekret do nowej parafii na proboszcza do Podilska na południowym Podolu, na samej dawnej granicy polsko- tureckiej, ale już po tzw. Multańskiej czyli osmańsko - mołdawskiej stronie granicy rzeczki Jarholik. To maleńka parafia, w której na niedzielną Mszę św. przychodzi około 20 osób. Większość z nich to katolicy polskiego pochodzenia - opowiada o swojej parafii ks. Łukasz.
To maleńka wspólnota, która modli się w starym domu przerobionym na kościół. Stan budynku jest opłakany, pękające mury wymagają pilnej naprawy, a niedzielna taca to 200 hrywien, czyli jakieś 30 złotych. Bez wsparcia innych nie uda się prowadzić żadnych prac.
- To kolejne wyzwanie dla mnie i wielka prośba o pomoc. Każde wsparcie się przyda. W zamian ofiaruję modlitwę, mogę też przyjąć intencje na Mszę św. - mówi ks. Łukasz.
Każdy, kto chce wesprzeć ks. Łukasza, może się z nim skontaktować przez adres mailowy gron89@gmail.com, telefonicznie (+48) 509144101 lub znaleźć go na Facebooku.