W archikatedrze lubelskiej alumni III roku Wyższego Seminarium Metropolitalnego otrzymali strój duchowny. Eucharystii z obrzędem obłóczyn przewodniczył bp Adam Bab.
Obrzęd obłóczyn, czyli otrzymania stroju duchownego, to jeden z etapów na drodze przygotowania do kapłaństwa. Sutanny przywdziewają alumni na trzecim roku formacji seminaryjnej. Odbywa się on uroczyście podczas Mszy św.
W lubelskiej archikatedrze strój duchownych otrzymało 7 alumnów. Bp Adam Bab, który Eucharystii przewodniczył, mówił o Bogu, który daje życie i chce być blisko.
- Kto spotka Boga, widzi, że wiele jego życiowych spraw nabiera sensu. Wchodzi z Bogiem w dialog i doświadcza wielkiego pokoju i miłości. Siedmiu alumnów naszego seminarium jest właśnie świadkami spotkania Boga i wejścia z Nim w dialog, a potem rozpoznania Jego woli wobec swego życia w postaci powołania. To relacja żywych ludzi z żywym Bogiem - mówił bp Adam.
Alumni, którzy przyjęli strój kapłański.Zaznaczył też, że dopóki klerycy noszą krawaty, nie widać, że są w relacji z żywym Bogiem, ale kiedy przywdziewają sutannę, od razu widać, że ich relacja z Bogiem jest szczególna. Koloratka jest świadectwem wiary.
- Sutanna nie skrywa człowieka, ale odsłania jego serce. Może na wasz widok ktoś zatęskni za taką relacją. Owszem, dziś z sutanną w opinii publicznej kojarzą się też złe rzeczy, ale nie koncentrujmy się na nich, ale wejdźmy w głęboką relację z Bogiem. Może człowiek, który jest bardzo poraniony i zły na Kościół, gdy was spotka, zmieni zdanie, a jego rany zostaną uleczone. Nie bójcie się dzielić tym, co jest w waszych sercach. Ludzie mają prawą widzieć w was relację z Bogiem - podkreślał biskup
Przywołał też słowa św. Augustyna, który mówił do wiernych: "Z wami jestem chrześcijaninem, a dla was będę biskupem". Słowo "dla" oznacza oddanie się do służby.
- Święcenia dają pewną władzę, ale nie w sensie przewagi nad kimś, ale możliwości zaniesienia innym Chrystusa. Ci, którzy będą was widzieć, ale nie znać osobiście, będą myśleć, że jesteście księżmi, choć tak naprawdę jesteście jeszcze w drodze. To też odpowiedzialność, jaka od tej pory spoczywa na was. Może my księża przyzwyczailiśmy się trochę do takiego stanu, jak personel pokładowy, który ma obsłużyć innych. Ten ma poprowadzić Różaniec, ten wyspowiadać, ten powiedzieć katechezę, a potem znikamy. Nie o to chodzi. Ktoś powiedział mi, że chciałby mieć kapłana, który nie tylko go obsłuży, ale z nim klęknie w ławce na modlitwie, kto obok prowadzenia drogą wiary innych, sam doświadcza żywej relacji z Bogiem tak, że inni to widzą. Tego wam życzę - mówił biskup.