Reklama

    Nowy numer 13/2023 Archiwum

Podziel się tym, co masz

O zauważeniu drugiego człowieka, przeglądzie szafy i otwieraniu serca mówi Ewa Dados, inicjatorka akcji pomocy dzieciom.

Czy dziś dzieci potrzebują czego innego niż wtedy, gdy zaczynaliście?

Zawsze najważniejsza było zauważenie małego człowieka w potrzebie. To się nie zmienia. W tym roku do naszej rzeczywistości dodatkowo przyszła wojna, a z nią uchodźcy, których większość to matki z dziećmi. Uciekając, nie wzięli często ubrań czy zabawek, są w obcym miejscu, może brakuje im na chleb. Bieda się nie zmienia, choć czasy są inne. Nie znaczy to, że koncentrujemy się tylko na uchodźcach – od początku każdy, kto się do nas zwróci z prośbą o pomoc, czy rodziny, o których wiemy dzięki ośrodkom pomocy rodzinie, parafiom bądź indywidualnym informacjom, otrzymuje pomoc. Każdy list, który do nas przychodzi, jest uważnie czytany, wolontariusze tworzą potem specjalne metryczki, dzięki którym wiemy, jakie są potrzeby i marzenia danego dziecka, a potem przygotowują paczki.

Czego najbardziej potrzeba?

Niezmiennie długoterminowej żywności, zabawek, materiałów papierniczych i słodyczy oraz ubrań.

Najpierw akcja dotyczyła tylko Lublina, dziś odbywa się w wielu miejscach w Polsce.

Za naszym przykładem poszły inne miasta i małe miejscowości, bo wszędzie są dzieci w potrzebie. Sztab akcji może założyć każdy. Najpierw trzeba się zgłosić do nas i zarejestrować przez stronę www.pdpz.pl, a potem można prowadzić zbiórki. W tym roku dary zbieramy do 23 grudnia.

« 1 2 »
oceń artykuł Pobieranie..

Wyraź swoją opinię

napisz do redakcji:

gosc@gosc.pl

podziel się

Reklama

Zapisane na później

Pobieranie listy