W zeszłym roku na Ekstremalną Drogę Krzyżową wyruszyło blisko 2,5 tys. pielgrzymów. Dziś start zapisów na 9. EDK.
Ekstremalna Droga Krzyżowa to dyskomfort. Nie tylko fizyczny. Dla wielu znacznie bardziej dotkliwe od bólu mięśni, zimna, wszechogarniającej senności, jest poczucie samotności i często swojej bylejakości.
- W tym momencie przychodzi Pan Bóg. Podaje rękę i mówi: chodź ze mną, nie jesteś taki zły - śmieje się Mariusz Banasiuk, który już jest, jak mówi, weteranem EDK. - Doświadczyłem różnych emocji w czasie tych pielgrzymek. Raz była euforia, innym razem “padaka”. Zawsze doszedłem, bo walczyłem. Myślę, że najważniejsza jest w tym wszystkim intencja. Jeśli idziemy tylko po to, by się sprawdzić fizycznie, szczególnie w dłuższej trasie, zawsze będzie pokusa, by odpuścić. Trzeba mieć większą motywację.
Ekstremalna Droga Krzyżowa jest dla każdego. Ma pomóc w przeżywaniu Wielkiego Postu i dobrym przygotowaniu do przeżycia najważniejszego dla chrześcijan momentu w roku.
Choć wydawałoby się, że ochotników, by w zimną noc, często w deszczu, przemierzać samotnie wiele kilometrów, może brakować, to jednak z roku na rok pielgrzymów na trasach EDK przybywa.
Samotna Droga Krzyżowa staje się modna. Jedni traktują ją jako doświadczenie czysto duchowe, inni - fizyczne - trochę jak maraton, survival.
- Nie ukrywam, że i dla mnie na początku bardzo ważnym magnesem była owa perspektywa czysto fizycznego zmagania, które bardzo lubię - mówi Agata Witkowska, która EDK przeszła już osiem razy. - Gdy zastanawiam się, dlaczego tyle osób decyduje się, by wyruszyć na EDK, będąc świadomymi czekającego je i wysiłku, i czysto fizycznego bólu, to myślę, że przede wszystkim dla tej niesamowitej atmosfery, której nie da się z niczym porównać. To jest czas poświęcony Bogu, ale i sobie. Nie mamy go na co dzień aż tyle. Sama im jestem starsza, tym coraz częściej stwierdzam, że czas mija mi wręcz gwałtownie i właśnie EDK jest taką chwilą, która go zatrzymuje. Możemy wtedy zwolnić i zajrzeć w głąb siebie i swoich relacji z Bogiem i z innymi. To jest bezcenne.
Na EDK, jak zaznacza jej główny organizatr w Lublinie ks. Mirosław Ładniak, wychodzi się samodzielnie i samemu po to, by zmierzyć się z własnymi słabościami i odkryć miłość Pana Boga. - Chodzi też o to, by nie wyruszać w drogę dla samego siebie, żeby nie było to cierpienie dla cierpienia, ale by ta pielgrzymka prowadziła nas do zmartwychwstania - podkreśla duszpasterz.
W tym roku organizatorzy nie przewidują wielkich zmian. Ekstremalna Droga Krzyżowa wyruszy z Lublina w piątek 17 marca i poprzedzi ją Msza św. o godz. 19 w archikatedrze lubelskiej.
Podobnie jak przed pandemią, wszystkie trasy będą miały swój początek właśnie przy archikatedrze. Potrzebne informacje znajdują się na stronie Lubelska Ekstremalna Droga Krzyżowa.