W kościele ojców kapucynów na lubelskiej Poczekajce nabożeństwo o uzdrowienie poprowadził Marcin Zieliński.
Tak było wczoraj. Tłum ludzi, brak miejsc parkingowych.
Kończy się Msza św. za wstawiennictwem św. o. Pio u ojców kapucynów. Ludzie zamiast wychodzić, ciągle do kościoła wchodzą. W zasadzie próbują się wcisnąć, bo brakuje miejsca. Są młodsi, starsi, są dzieci i staruszkowie.
W pierwszej ławce siedzi Marcin razem z ludźmi ze swojej skierniewickiej wspólnoty Głos Pana. Diakonia uwielbienia ze wspólnoty Miłosierny Samarytanin prowadzi uwielbienie po komunii św.
Do przodu podchodzi więcej osób. Chcą być bliżej. Niektórzy przyszli o kulach. Siadają u stóp ołtarza. Marcin wychodzi na środek. - Przyjechałem do was ze swoją wspólnotą, bo w Kościele chodzi o to, by służyć razem - mówi. - Wiem, że w tej parafii jest bardzo dużo wspólnot. Wszystkie one są skarbem w Kościele i wszystkie są potrzebne - podkreśla. - Chcemy kontynuować ten wieczór, wchodząc w modlitwę uwielbienia. Modlitwa uwielbienia ma niezwykłą moc - przekonuje. - Przestajemy myśleć o sobie. Zapominamy o sobie, a zaczynamy wywyższać Pana Jezusa. Przestajemy myśleć o naszych problemach, a zaczynamy myśleć o Tym, który każdy nasz problem jest w stanie rozwiązać.
W ławce bez oparcia wierci się kilkuletni chłopiec. - Mamo, kiedy on będzie nas uzdrawiał - pyta. - Ciii - uspokaja synka mama. - On nie uzdrawia, on tylko prosi Pana Boga, żeby nas uzdrowił - wyjaśnia szeptem kobieta.
- Kiedy ludzie wchodzą w miejsca oddawania Bogu chwały, On wtedy działa z jeszcze większą mocą - kontynuje Marcin. - Kiedy zapominamy o sobie, uwielbiamy Pana, On sam zaczyna walczyć w naszych sprawach. I pamiętajcie, uwielbienie to nie jest marnowanie czasu, to najlepsza rzecz, jaką każdy z nas może zrobić. Teraz pomyśl, co dziś chcesz Bogu oddać, bo On jest większy niż każdy twój problem.
Ludzie podnoszą ręce. Niektórzy modlą się z zamkniętymi oczami. Gdzieniegdzie słychać modlitwę językami. Wszyscy przyszli tu, bo pragną uzdrowienia, dotknięcia przez Boga. Jedni potrzebują uzdrowienia fizycznego, inni duchowego.
Kończy się modlitwa uwielbienia. Marcin wychodzi po raz kolejny na środek, by opowiedzieć o działaniu Pana Boga w swoim życiu i życiu tych, z którymi się spotyka. Później rozpoczyna się modlitwa wstawiennicza.
Na środek kościoła oprócz Marcina wychodzi grupa, która z nim przyjechała: trzech mężczyzn i dwie kobiety. Zaczynają wspólną modlitwę. Wielu cierpiących na poważne dolegliwości zbiera się przed ewangelizatorami. Do posługi modlitewnej wychodzą też księża, którzy przybyli, by wspólnie się modlić. Kilka osób doświadcza spoczynku w Duchu Świętym. Modlitwa trwa, choć od jej początku upłynęły ponad trzy godziny. Ludzie kładą na sobie nawzajem ręce. Modlą się za siebie, choć się nie znają.
Nabożeństwo kończy się adoracją Najświętszego Sakramentu.
Pełna relacja ze spotkania w 9 numerze "Gościa Lubelskiego" na 5 marca.