Niespełna dwuminutowy, pełen emocji booktrailer filmowców z koszalińskiego „ekonoma” walczy w międzynarodowym konkursie. Tak promują książkę i opowiadają rówieśnikom o powstaniu warszawskim.
Uczniowie Zespołu Szkół nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Koszalinie stanęli do międzynarodowego konkursu Booktrailer Film Festiwal, ogłoszonego przez włoskie Liceo Scientifico A. Calini. Czym jest booktrailer? To krótki film, którego celem jest zachęcenie widza do sięgnięcia po prezentowaną książkę. Łączy literaturę z filmowymi środkami wyrazu i tradycyjną lekturę z nowymi technologiami. – O konkursie myśleliśmy, odkąd interesujemy się filmem, ale jakoś nie było okazji, zawsze coś przeszkadzało. Czasem nie było aktorów albo ambicje nas przerosły, zabrakło czasu. W tym roku zresztą też mało co go nie przegapiliśmy – przyznaje Paweł Kurowski.
Poprzeczka w górę
Dwa tygodnie to niedużo czasu, zwłaszcza w napiętym grafiku uczniów czwartej klasy. Udało się jednak zdążyć i ze zdjęciami, i z montażem. Podeszli do zadania, jak przystało na profesjonalistów. Small Cinema Studios ma już na koncie klipy promujące szkołę i oferowane przez nią kierunki kształcenia. Tym razem poprzeczkę powiesili sobie wysoko. Zaangażowali do tego przedsięwzięcia kolegów ze szkoły i profesorów.
– Ja tylko przyniosłem ubrania na plan. Państwo mieli konkretny pomysł i scenariusz, zostało mi tylko patrzeć i cieszyć się, że poznałem takich ludzi – śmieje się Łukasz Gładysiak, historyk z koszalińskiego „ekonoma” i rekonstruktor historyczny, do którego filmowców skierowała szkolna bibliotekarka Agnieszka Rudnik. Doradziła lekturę i podpowiedziała, gdzie szukać merytorycznego wsparcia, bo wybór padł na książkę „Powstańcy” Magdy Łucyan, zbiór dziewięciu opowieści uczestników powstania warszawskiego.
A to postawiło przed filmowcami sporo historycznych wyzwań. Trudno trafić we współczesnym Koszalinie plany, które mogą „zagrać” powstańczą Warszawę. Jeden znaleźli przy głównej ulicy miasta, za charakterystyczną bramą dawnej Bogusławki. Inny na terenie dawnego szpitala. Genialnym planem zdjęciowym okazała się ich własna szkoła. W 150-letnich murach znalazły się miejsca, których nie dotknęły modernizacje.
Od filmu do historii
Jak przyznają, wciągnęła ich nie tylko przygoda filmowa, ale i historia. – Pomoc pana Łukasza umożliwiła nam wejście w epokę, bo jednak powstanie warszawskie jest dla nas już dość odległe w czasie – mówi Julia Staniaszek. – Książka i praca nad filmem sprawiły, że zaczęliśmy podchodzić emocjonalnie do wydarzenia, od którego dzieli nas prawie 80 lat – mówi Kuba Pikur. Łukasz Gładysiak nie ukrywa, że bardzo ucieszył go wybór lektury. – Młodzi robiący spot o innych młodych, o swoich rówieśnikach, którzy chwycili za broń, to może być bardzo nośne dzisiaj w Europie. Nie znam się na filmie, ale wydaje mi się, że taka krótka forma ma szansę przebić się przez natłok informacji docierających do młodych i stać się bodźcem do sięgnięcia po więcej – zauważa historyk, przyznając, że być może to nie koniec historyczno-filmowej kooperacji w „ekonomie”.
– To świetny sposób na mówienie dziś młodym o historii – zgadza się P. Kurowski, który, choć na wyniki konkursu trzeba poczekać, nie ma wątpliwości, że już wygrali coś ważnego. – Konkurs to tylko inspiracja, by zrobić coś, co będzie dobre filmowo i będzie miało przekaz. Myślę, że nam się udało – dodaje.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się