Czasownik "ujaniepawlić", a ściślej sposób, w jaki został on utworzony, zdradza, że prof. Środa informuje świat, że przynależy do innej epoki, o której nikt nie chce dziś pamiętać, i do środowiska, które pół wieku temu "uharcerzowiało" i "upartyjniało", i dążyło do "ukołchozowienia", a dziś boi się "ujaniepawlenia", co zresztą chyba za łagodne, gdyż raczej wszelkimi siłami stara się Polskę "odjaniepawlić".
Nie od dziś wiadomo, że język, którym się posługujemy, jest nie tylko narzędziem komunikacji. Nasz sposób mówienia – potocznie nazywany akcentem – może zdradzić, skąd pochodzimy, z jakiego środowiska się wywodzimy. Przypomnijmy sobie chociaż scenę z Ewangelii – Piotra Apostoł został zidentyfikowany jako uczeń Chrystusa, gdy siedział na dziedzińcu świątynnym: „Po chwili, ci którzy tam stali, podeszli i rzekli do Piotra: »Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo nawet twoja mowa Cię zdradza«.” (Mt 26,73) Fraza „twoja mowa cię zdradza” weszła na stałe do słów skrzydlatych wielu języków. Wykorzystał ją m.in. prof. Marian Kucała, krakowski i lubelski językoznawca – przypomnijmy: dr honoris causa KUL – w tytule swojej popularnej, lecz bardzo kształcącej książki pt. „Twoja mowa cię zdradza. Regionalizmy i dialektyzmy języka polskiego (wyd. 1, Kraków 1994). Można polecić tę książkę tym wszystkim, którzy chcieliby zacząć swoją przygodę z „lingwistyką detektywistyczną”. Zróżnicowanie geograficzne polszczyzny nie jest – chyba – aż tak duże jak zróżnicowanie innych dialektów języków, by po akcencie ustalić z jakiej dzielnicy i ulicy pochodzi nasz rozmówca, jak to czyni prof. Higgins, bohater „Pigmaliona” Georga Bernarda Shawa – po właściwościach dialektu „dokładnie określić miejsce pobytu każdego w promieniu dziesięciu kilometrów, a jeśli chodzi o Londyn – w promieniu trzech kilometrów, a czasem nawet kilku sąsiednich ulic”. Pomijam kwestię, czy mamy – nawet wśród lingwistów – odpowiedniej klasy specjalistów, którzy by potrafili to, co bohater Shawa.
W szerszym sensie mowa może zdradzić nasze wykształcenie, nasze oczytanie, ideologiczne zaangażowanie, wyznanie, przynależność do partii politycznych etc. I nie myślę w tej chwili o tzw. politycznej poprawności, która wymusza na użytkownikach pewne językowe wybory i zachowania, np. lewicowi aktywiści i feministki forsują feminatywy, gdy osoby o poglądach i postawie konserwatywnej raczej trzymają się tradycyjnych środków językowych. Myślę tu o tym, co nieświadomie dominuje w naszej komunikacji. Przykładem niech będą czasowniki "ubogacić" i "ubogacać". Statystycznie częściej występują one w polszczyźnie ludzi wierzących, a przede wszystkim u osób głęboko zaangażowanych religijnie. A wśród duchownych bywają nawet nadużywane. Na marginesie, choć nie od rzeczy, dodajmy, że "ubogacić" znaczyło pierwotnie tyle co "wzbogacić", a dziś – jak zauważył prof. Miodek – za sprawą Jana Pawła II funkcjonuje tylko w znaczeniu "ubogacić pod względem duchowym".
Jako przykład wyrazu, który coś mówi o jego użytkowniku, nie przypadkiem wybrałem "ubogacić". W związku z atakami medialnymi na Ojca Świętego Jana Pawła II moją uwagę przykuł ostatnio artykuł prof. Magdaleny Środy „Oto trójca PiS: robaki, papież, wybory”. Jednym ze zmartwień prof. Środy jest "ujaniepawlenie":
PiS teraz ujaniepawli Polskę do bólu: portrety, kolejne pomniki, pielgrzymki wyborczo-religijne, obowiązkowe słuchanie homilii, masowe czytanie encyklik, powtórki mszy od rana do nocy. Ciekawa jestem efektu. (Zob. tu).
Przedmiotem mojej uwagi będzie dalej czasownik "ujaniepawlić", tj. "napełnić Janem Pawłem II". Aspekty formalne związane z budową tego neologizmu i jego miejscem w systemie polskiego słowotwórstwa możemy tu pominąć z dwu powodów. Po pierwsze, wyraz się jeszcze nie zleksykalizował, tj. jego znaczenie bez trudu rozumiemy, gdyż jego budowa jest przejrzysta, a motywacja jasna. Po drugie, wspólnie z ks. dr. Rafałem Jakubem Pastwą przygotowaliśmy artykuł o "odjaniepawlaniu" w perspektywie medialnej i lingwistycznej, który powinien ukazać się na dniach i tam odsyłam P.T. Czytelników. Omawiamy w tym tekście wyrazy takie jak "odjaniepawlić" i "zajaniepawlić", "dziwiszować" i "kardynalić", "dewojtylizować". Tu więc zajmiemy się kwestią, co zdradza mowa prof. Środy.
Najpierw prof. Środa lekko spóźniła się ze swoim tekstem, gdyż już w 2020 r. ks. Mieczysław Puzewicz postulował "zajaniepawlenie" przestrzeni publicznej. Jego wezwanie o "zajaniepawlenie" było reakcją na postępujące "odjaniepawlenie". Słuchanie kazań nie jest jednak obowiązkiem osób, które nie przyznają się do łączności z Kościołem. Nie będę więc z tego powodu ujadać pod adresem P.T. Autorki inkryminowanego cytatu. Z dwu czasowników-neologizmów "ujaniepalić" i "zajaniepawlić" wolę jednak ten drugi, gdyż jest zdecydowanie mocniejszy, por. "zagłuszyć", "zalesić", "zastraszyć", "zawojować", czy wulgarne "za…bać" »zabić« i zap…lić »ukraść«. Wydaje mi się, że przedrostek za- jest zdecydowanie mocniejszy niż przedrostek u-. Inaczej mówiąc, gdybym był prof. Środą, bałbym się raczej "zajaniepawlenia" niż delikatnego jak ukwiecenie – "ujaniepawlenia".
Ten drugi przedrostek może zresztą budzić klerykalne i „kościółkowe” asocjacje, por. "umaić" („Chwalcie łąki umajone”), "umocnić" („umocnić w wierze”), "uświęcić" czy wreszcie wspomniane już "ubogacić".
Żeby moje słowa nie były tylko okazjonalnym przytykiem pod adresem prof. Środy, dodajmy, że słowotwórstwo nie jest kategorialne, tj. nigdy nie mamy pewności, jakie znaczenie i emocjonalne zabarwienie ma (będzie miał) kolejny wyraz z tym samym formantem słowotwórczym. Tak więc "umilić" ma wydźwięk zdecydowanie pozytywny, a "uprzykrzyć" negatywny, choć ich budowa jest prawie identyczna.
Dlaczego czasownik "ujaniepawlić" zwrócił moją uwagę? Gdy pod koniec rządów tow. Gierka zacząłem naukę w technikum (im. W.I. Lenina!), pojawiła się kwestia "uharcerzowienia" szkoły. Szkolna drużyna nosiła imię Karola Świerczewskiego. Mimo starań dyrekcji nie udało się mojego technikum "uharcerzowić" w 100 procentach. Wydaje mi się, że nawet stopień "utepepeerowienia" był wyższy, bo przynależność do TPPR-u (Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej) była raczej czysto formalna, a "uharcerzowieni" mieli jednak jakieś zadania, a przede wszystkim musieli nosić mundury HSPS, tj. Harcerskiej Służby Polsce Socjalistycznej! Czasownik "uharcerzowić" i derywowany od niego rzeczownik "uharcerzowienie" jest więc dobrze utrwalony w moim systemie językowym od wczesnej młodości. Z tamtej epoki pamiętam jeszcze upartyjnienie, a nawet frazę "wysoki stopień upartyjnienia". Ten model słowotwórczy jest dość produktywny, tj. łatwo tworzyć nowe wyrazy według tego wzorca, czego dowiodłem tworząc "utepeerowienie". Do tego typu należy i neologizm "ujaniepawlić". Internetowa kwerenda pokazuje, że wcześniej użył go Marek Beylin w „Gazecie Wyborczej” w kwietniu 2021 r. Czasownik "ujaniepawlić" pojawia się tu w jakże wymownym kontekście:
najważniejsze zadanie dla opozycji: nie stracić młodzieży, nie dać jej ujaniepawlić, nie dać jej skorwinić i zbrunatnić. (Zob. tu).
Czasownik "ujaniepawlić", a sposób w jaki został on utworzony, zdradza, że prof. Środa informuje świat, że przynależy do innej epoki, o której nikt nie chce dziś pamiętać, i do środowiska, które pół wieku temu "uharcerzowiało" i upartyjniało i dążyło do "ukołchozowienia", a dziś boi się "ujaniepawlenia", co zresztą chyba za łagodne, gdyż raczej wszelkimi siłami stara się Polskę "odjaniepawlić".
Ci, którzy dziś boją się "ujaniepawlenia", chorują na tę samą – niech i ja popiszę się talentem słowotwórczym – "wojtyłofobię" czy "janopawłofobię", co ich "upezetpeerowieni" przodkowie. Mógłbym o tej fobii długo pisać, bo pamiętam doskonale pierwsze dni pontyfikatu Ojca Świętego Jana Pawła II i wysiłki władz oświatowych w T.G., by mnie i moim "uharcerzowionym" i "nieuharcerzowionym" kolegom zapełnić czas tak, byśmy w czasie jego pierwszej pielgrzymki do Polski w 1979 r. nie mieli czasu, by o tej pielgrzymce myśleć, ani byśmy nie wpadli na pomysł, by do niezbyt odległej Częstochowy (6 czerwca – spotkanie z młodzieżą), ani do nieco tylko odleglejszego Krakowa pojechać. Opiszę to przy innej okazji, „by czas nie zatarł i niepamięć”.
Mowa zdradza intencje tych, co chcą przestrzeń społeczną "odjaniepawlić" i pokazuje ich ideowy rodowód. Uściślając – ja, po młodzieńczym zetknięciu z "uharcerzowieniem", "upartyjnieniem", co właściwie znaczyło "upezetpeerowieniem", nie boję się "ujaniepawlenia"! Boję się raczej "odjaniepawlaczy"! Ich mowa ich zdradza!
Henryk Duda, doktor habilitowany, polonista, profesor KUL. Urodzony w 1963 r. w Tąpkowicach. Studia z zakresu filologii polskiej odbył na Uniwersytecie Łódzkim i Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1987 r. pracownik KUL, obecnie kierownik Katedry Języka Polskiego w Instytucie językoznawstwa.