Często powtarzał, że chrześcijanin powinien liczyć się z oddaniem życia za wiarę. - Wolałbym oddać życie za mojego Pana niż umrzeć w łóżku z powodu starości - mówił ks. Blachnicki. Po 36 latach od jego śmierci, okazało się, że rzeczywiście tak się stało.
Kiedy rok temu powstał pomysł przygotowania wystawy prezentującej postać ks. Franciszka Blachnickiego i jego dzieła, nikt nie przypuszczał, że jej otwarcie zbiegnie się z informacją prokuratury potwierdzającą fakt, że kapłan został zamordowany przez podanie trucizny.
– To pewne zrządzenie Bożej Opatrzności, że wystawa i efekt śledztwa IPN zbiegły się w czasie. Kiedy prokuratura podała wiadomość o przyczynach śmierci ojca, jak nazywaliśmy ks. Blachnickiego, bardzo to przeżyłam, a jednocześnie zapanował w moim sercu pokój, bo przypomniały mi się słowa, kiedy ojciec mówił, że wolałby oddać życie za wiarę niż umrzeć z diagnozą "uwiąd starczy". Jego męczeńska śmierć była więc uwieńczeniem pracy na rzecz królestwa niebieskiego – mówi Grażyna Wilczyńska, autorka wystawy i okolicznościowej publikacji oraz współpracownica ks. Franciszka Blachnickiego.
Inauguracja wystawy miała miejsce 27 marca przed kościołem akademickim KUL, czyli w miejscu, z którym szczególnie związany był ks. Blachnicki.
Oazowicze obecni podczas otwarcia wystawy o założycielu Ruchu Światło-Życie.– Był on jedną z postaci, które obok św. Jana Pawła II i bł. Stefana kard. Wyszyńskiego wywarły największy wpływ na polski Kościół w okresie komunizmu. Sam miałem okazję spotkać go osobiście. Jego praca w naszym uniwersytecie obejmowała zagadnienia pedagogiki chrześcijańskiej, katechetyki, teologii pastoralnej i liturgiki. Współtworzył Instytut Teologii Pastoralnej KUL, a przy nim Lubelski Zespół Liturgistów oraz Instytut Formacji Pastoralno-Liturgicznej. Jego osobiste doświadczenie żywej wiary i pogłębione studia teologiczne dały podwaliny Ruchu Światło–Życie, który jako ruch posoborowej odnowy Kościoła funkcjonuje dziś na wszystkich kontynentach - mówi ks. prof. Mirosław Kalinowski, rektor KUL.
Tablice ze zdjęciami i tekstami dotyczącymi założyciela Ruchu Światło–Życie prowadzą przez jego życiorys i dzieła, których był twórcą
– To było trudne przedsięwzięcie, bo z ogromu wiedzy, którą nabyłam, przeglądając teksty ks. Franciszka Blachnickiego i pracując z nim, było mi trudno wybrać to, co najistotniejsze. Nieco więcej niż na samej wystawie znalazło się w publikacji okolicznościowej. Udało się też pokazać zdjęcia i dokumenty, które wcześniej nie były publikowane. Dla mnie samej były one zaskoczeniem. W ogromie spuścizny, jaka została po ojcu, musiały się wcześniej gdzieś zawieruszyć, teraz je pokazujemy – przyznaje Grażyna Wilczyńska.
O roli w wychowaniu człowieka do wolności mówił także Robert Derewenda, dyrektor Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie, który od wielu lat zajmuje się badaniami nad życiem i pracą ks. Franciszka Blachnickiego.
– Do połowy lat 70. ks. Blachnicki zasadniczo mieszkał w Lublinie. Wyjątkiem były ferie świąteczne i wakacje, kiedy przenosił się do Krościenka, gdzie w połowie lat 60. zostało zorganizowane centrum oazowe. To tutaj odbywały się rekolekcje. W ciągu roku działała natomiast postoaza, czyli nic innego, jak systematyczne spotkania formacyjne odbywające się w parafiach. Jednak początek tych systematycznych spotkań był w Lublinie w ramach duszpasterstwa akademickiego KUL – podkreśla Robert Derewenda.
Wystawa przygotowana wspólnie z IPN i KUL prezentowana będzie także w innych miejscach. Z Lublina uda się do Krościenka nad Dunajcem, centrum Ruchu Światło–Życie.