W archikatedrze lubelskiej pod przewodnictwem abp. Stanisława Budzika została odprawiona Msza Krzyżma, podczas której kapłani odnowili przyrzeczenia kapłańskie oraz poświęcone zostały nowe oleje przeznaczone do namaszczeń.
Poranna Msza św. w Wielki Czwartek jest szczególna - sprawowana przez biskupa w obecności licznych kapłanów - jest powrotem do pierwotnej miłości do Chrystusa i odkrywania powołania. Wielki Czwartek to dzień ustanowienia sakramentu kapłaństwa, dlatego tego dnia duszpasterze odnawiają swoje przyrzeczenia złożone w dniu święceń.
Podczas tej Mszy św. zostają poświęcone także oleje używane podczas chrztu, bierzmowania, sakramentu kapłaństwa oraz przy namaszczeniu chorych.
Zwracając się do zebranych abp Stanisław mówił o Jezusie, który przybył do Nazaretu.
- Nie wiemy, jakie emocje towarzyszyły Jezusowi, gdy wrócił do swoich rodaków do Nazaretu. Był już wtedy znaną postacią, ludzie słyszeli, że czyni cuda, że ślepi odzyskują wzrok, chromi chodzą. Przyszli więc go licznie zobaczyć. On wszedł do synagogi, zajął honorowe miejsce i przeczytał fragment z księgi proroka Izajasza.Wszyscy wiedzą, że ten tekst zawiera obietnicę czasów Mesjańskich, czasy, które kiedyś przyjdą. Wszyscy czekają na to, co powie, a On w jednym zdaniu mówi, że spełniły się słowa pisma które słyszeli. Mieszkańcy przyjmują to bez zachwytu. Przecież to nie możliwe żeby On był tym posłanym i wyczekiwanym, o którym mówili prorocy. Jakże trudno nam uwierzyć w obecność Boga nie gdzie daleko, ale tu i dziś w zwykłym wydarzeniu. Szukamy Go gdzieś wysoko wśród gwiazd, gdzieś z dystansu, a przecież On jest tu i teraz pośrodku nas. On wypełnia nas już swoją łaską i podtrzymuje potrzeba tylko wiary by to dostrzec - mówił abp Stanisław.
Przypomniał też, że katedra to miejsce święceń kapłańskich.
- Wspominamy dzień, w którym Duch Święty nas namaścił i posłał byśmy szli wśród ludzi i rozdawali Jego słowo ciało i przebaczenie, byśmy pochylali się nad każdym człowiekiem z miłością, tak jak Jezus, który umywał nogi. Nie pominął nikogo, ani Piotra, który się go zaprze ani Judasza który go zdradził. To wskazówka, że mamy iść do każdego bez względu na poglądy i nastawienie do kościoła i kapłanów - zachęcał metropolita.
Na Wielki Czwartek biskupi kierują list do kapłanów na na wzór tego, co robił Jan Paweł II. W tym roku jest on zachętą by przyjrzeć się drodze powołania i posługi.
- Podobnie jak apostołowie rozpoznaliśmy jego powołanie i poszliśmy za Nim, deklarowaliśmy gotowość do oddania życia za Niego i wspólnotę Kościoła, do którego nas posłał. Zarówno w życiu osobistym jak i Kościoła mogą się zdarzyć momenty trudne, porażki i rozgoryczenia, ale przejście przez nie jest możliwe dzięki relacji bliskiej i bezinteresownej z Bogiem. Miłość spod krzyża pozwala przechodzić przez największe ciemności i lęk. Czasem trzeba po prostu pozostać pod krzyżem z innymi, których przecież tam nie brakuje - mówił abp Stanisław.
Zachęcał też, by przyjrzeć się swojemu życiu.
- Każdy z nas powinien zapytać siebie, czy w moim życiu dokonało się spotkanie z Jezusem i krzyżem? Czy pasją mojego kapłańskiego życia stała się sprawa człowieka, za którego Pan oddał życie? W tym roku zachęcamy szczególnie do wiary w Kościół Chrystusowy. Łódź Kościoła, choć miotana falami z załogą, która popełnia błędy, mimo wszystko prowadzi do celu, jakim jest bezpieczne dowiezienie na drugi brzeg do portu zbawienia. Trzeba pytać siebie, czy naszą postawą w codziennym życiu dajemy świadectwo, że Chrystus żyje w naszym Kościele? Czy jesteśmy świadkami w kancelarii na katechezie, w codziennym życiu? Czy wychodzimy na przeciw ludziom pogubionym? Musimy zrobić sobie rachunek sumienia, bo to nas Duch Święty namaścił i powołał byśmy nieśli Dobrą Nowinę, byśmy ogłaszali rok łaski od Pana. Od postawy każdego z nas zależy przyszłość i świętość Kościoła Módlmy się za siebie nawzajem, by trudy nie pozbawiały nas radości powołania. Liczy na nas Zmartwychwstały Pan i wspólnota Kościoła, w której mamy zadanie nie do zastąpienia - prosił metropolita.