Tradycyjnie już kapłani archidiecezji lubelskiej zostali zaproszeni do udziału w Duszpasterskich Wykładach Akademickich. W tym roku jednym z tematów były stare i nowe wyzwania dla duszpasterstwa parafialnego.
Każdego roku mają swój określony temat, który pomaga zrozumieć i ocenić jakieś zjawisko lub problem, który w danym czasie dotyczy wielu ludzi.
- Nie ma nic dziwnego w tym, że jak coś się dzieje w świecie, ale także w naszym codziennym życiu, często odpowiedzi szukamy w Kościele. Dlatego my, duszpasterze, musimy mieć oczy otwarte i wciąż się uczyć, by móc pomóc wiernym, którzy zwracają się do nas. Takie wykłady są dla nas wskazówką - mówią kapłani uczestniczący w Duszpasterskich Wykładach Akademickich (DWA).
W tym roku gośćmi wykładów byli ks. prof Stanisław Janeczek, który mówił o chrześcijaninie w czasach sekularyzacji oraz ks. Marek Adamczyk, rektor WSD w Radomiu, który mówił o starych i nowych i wyzwaniach w duszpasterstwie parafialnym.
Uczestnicy wykładów.- Przyglądając się ogólnej kondycji parafii łatwo poddać się pesymistycznej diagnozie, która mówi, że dzisiejsi wierni niechętnie korzystają z sakramentu spowiedzi, nie modlą się, często nie znają i nie rozumieją elementarnych prawd wiary. Ten duchowy minimalizm często wspierany jest przez rodziców, którzy z racji Pierwszej Komunii Świętej nie widzą istoty tego sakramentu i nie Jezus, ale samopoczucie dziecka jest najważniejsze. Jest coraz więcej rozwodów i związków nieformalnych. Osoby, które przychodzą do kancelarii często mają postawę rozczeniową, kwestionują to, co 10 czy 20 lat temu było oczywiste. Jest ogromny nacisk w nadawaniu charakteru pozasakramentalnego Pierwszej Komunii czy ceremoniom ślubnym - przytaczał diagnozę obecnego stanu Kościoła ks. Adamczyk.
Podkreślał, że sekularyzacja może mieć dwie drogi, jedna to odejście ludzi od sakramentów, druga nadawanie innego znaczenia sakramentom, ogałacając je z łaski i wymiaru duchowego.
- Ta diagnoza nie jest prawdziwa, choć oczywiście odnosi się do jakiejś części wiernych w naszych parafiach. Nie zauważa jednak choćby wydarzeń z ostatnich dni, kiedy to Triduum Paschalne zgromadziło w kościołach tysiące wiernych, którzy często w długich kolejkach czekali do spowiedzi. Nie widzi matek modlących się wytrwale za swoje dzieci, nie ma w niej rodzin, które przychodzą na nabożeństwa, nie ma młodych ze wspólnot. Nie ma więc w tej w diagnozie tego, co w Kościele jest żywe i twórcze - podkreśla ks. Marek.
Zauważa on, że we współczesnym świecie jest olbrzymia pokusa koncentrowania się na tym, co nie działa, przeżywania z irytacją czy smutkiem sytuacji jaka jest, koncentrując się na tym, co negatywne, co boli, na co człowiek się oburza.
- Jeżeli ulegniemy pokusie koncentracji na tych negatywnych aspektach, to może zwyczajnie przyjść smutek. Papież Franciszek mówi, że jesteśmy do tego smutku kuszeni - zaznacza ks. Adamczyk.
Przywołał też słowa św. Jana Pawła II, który mówił, że im dobro, które mamy realizować jest trudniejsze, tym jest większa pokusa smutku. Nie można jednak na to pozwalać, bo jest przynajmniej kilka sposobów na zmianę sytuacji.
- Pierwszą rzeczą jest świadomość, że każdy potrzebuje relacji i ludzie potrzebują Kościoła, który te relacje daje. Ludzie przychodzą tam, gdzie mogą czerpać, zwłaszcza dziś, gdy poszerzają się obszary samotności istotne jest budowanie relacji. Sam mam takie doświadczenie z jedną grupą formacyjną małżeństw, która wydawała mi się bardziej towarzyska niż formacyjna. Zwróciłem się do lidera tej wspólnoty z propozycją, by formacji było więcej, ale on wyjaśnił mi, że małżeństwa, które przychodzą, by się razem pomodlić, chcą też rozmawiać ze sobą. Wspólnota daje im miejsce, gdzie mogą otwarcie powiedzieć o tym co myślą, zobaczyć, że inni mają podobne problemy i zmagania i choć ich modlitwa może być dla kapłana niesatysfakcjonująca, dla nich wspólnota ludzi jest tym, co ich niesie. My, kapłani, mamy taki wzorzec, że centrum wspólnoty jest ksiądz, który mówi konferencję, tymczasem warto posłuchać także świeckich, którzy czasem jednym celnym zdaniem dają więcej innym do myślenia niż nasze półgodzinne gadanie - dzielił się doświadczeniem kapłan.
Drugą ważną sprawą jest konkret.
- Dzisiejszy świat jest bardzo praktyczny. Ludzie idą nie za teoretycznymi rozważaniami, ale za tym, co działa, zwłaszcza jeśli załatwia to jakiś problem. I to bardzo dobra wiadomość dla kapłanów, bo wiara działa! Chrześcijaństwo działa poprzez Ewangelię, jest tylko dużą sztuką przeniesienie Ewangelii na język konkretów i związanie nauczania z tym, co ludzie przeżywają. Często kapłani potrafią w sposób bardzo wyrafinowany i kompetentny odpowiadać na pytania, których ludzie sobie nie zadają i pozostawiają bez odpowiedzi te pytania, które ludzi nurtują np. jak budować więź małżeńską, kiedy ustępować, a kiedy stawiać sprawy na ostrzu noża? Jak rozmawiać z dziećmi? Czy jestem coś wart? Jak obronić się przed nałogami, zmęczeniem, jak zbudować relacje z rodzicami i wiele innych. Jak będziemy konkretnie odpowiadać na to pytanie, opierając się o Ewangelię, to ludzie będą przychodzić - podpowiadał ks. Marek.
Podsumowując, krótka recepta na pracę w parafii brzmi: budować relacje, być konkretnym i tworzyć wspólnotę z ludźmi.