Wychowana w tradycji katolickiej, w artystycznej rodzinie, naukę malowania ikon pobierała w prawosławnym ośrodku we Francji.
Sztuki pisania ikon uczyła się trzydzieści pięć lat temu we Francji, gdy w Polsce, poza szkołą w Bielsku Podlaskim, właściwie nie istniały szkoły tego typu. Jej prace znajdują się w kolekcjach prywatnych, ale też w kościołach archidiecezji lubelskiej. Największa gabarytowo praca znajduje się w ołtarzu kościoła św. Brata Alberta w Puławach. Wykonuje też ikony na prywatne zamówienie, a dzieła to prezent z okazji I Komunii Świętej, bierzmowania czy zawarcia sakramentu małżeństwa.
Wychowana w tradycji katolickiej, w artystycznej rodzinie, naukę malowania ikon pobierała w prawosławnym ośrodku we Francji. Gdy ją ukończyła, została namaszczona na pisarkę ikon, co stanowiło jednocześnie potwierdzenie poziomu wiedzy teologicznej i rozwiniętej duchowości. - Malarstwo było mi bliskie od dzieciństwa. We Francji znalazłam się na zaproszenie koleżanki, a gdy tam przebywałam poczułam, że mogłabym się tym zajmować. Wcześniej zdawałam na grafikę na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, a grafika, wiadomo, graniczy między sztuką a rzemiosłem. Od strony warsztatowej miałam zatem przygotowanie, a z duchowością miałam kontakt od najmłodszych lat, bo tata był inżynierem i pracował na Bliskim Wschodzie. Pracował w Iraku, Libanie i w Syrii, dlatego duchowość kościołów wschodnich była mi bliska - opowiada dr Maria Magdalena Dylewska.
Nie chciałam malować z doskoku, bo nie mogłabym osiągnąć dobrego poziomu. Jeżeli człowiek rodzi się w rodzinie artystycznej, to ma wpojone dosyć duże wymagania wobec tego, co się robi - podkreśla dr Dylewska. Rodzina jednak przyjęła z niedowierzaniem zapowiedź planów życiowych Marii Magdaleny, martwiąc się o jej utrzymanie. - Rodzice byli wrażliwi artystycznie, uwrażliwili się na ikony. Mama pomagała mi przez lata w rysunku, bo ikona wymaga dobrego rysowania. Po jej śmierci tata mi pomagał, szukając wzorów do ikon. Na początku byli jednak zaskoczeni - opowiada.
Swoją pracownię im. św. Jana z Damaszku prowadzi w Lublinie przy ul. Rymwida 4/54, nieopodal kościoła św. Józefa na lubelskim LSM. Proces powstawania ikony wymaga czasu. Malowanie zajmuje około trzech tygodni, ale najpierw trzeba przygotować deskę i zrobić rysunek. Zasada jest taka, by to nie było drzewo żywiczne, a więc należy unikać drzew iglastych. Jej ulubionym malarzem, którzy stanowi jednocześnie inspirację dla jej poczynań jest Teofan Grek, bizantyjski artysta przełomu XIV i XV w.