Jubileusz święceń prezbiteratu to okazja do wdzięczności wobec ludzi i Boga. Najlepiej wyrazić ją modlitwą i gestem.
Ks. Tadeusz Klej obchodzi jubileusz 55-lecia święceń kapłańskich. Mieszka w domu księży w Lublinie, przy ul. Bernardyńskiej. Jest aktywny w pomocy duszpasterskiej, nadal pomaga księżom z Lublina, ale nie tylko. Można spotkać go w centrum miasta spacerującego i rozmawiającego z ludźmi.
- Dokładnie 16 czerwca 1968 r. mnie i mojemu bratu wujecznemu Marianowi Kosiorowi święceń udzielił bp Jan Mazur, ówczesny biskup pomocniczy diecezji. Nasze święcenia odbyły się w Lubartowie, bo byliśmy spokrewnieni - opowiada ks. kan. Tadeusz Klej.
W tych dniach odbył pielgrzymkę wdzięczności do miejsc, w których posługiwał jako wikariusz i proboszcz. - Szlak wiódł nie według chronologii moich wikariatów i probostw, ale według trasy podyktowanej względami praktycznymi, ustalonej przez nawigację. Odwiedziłem Pawłów, Chełm, Uchanie, Łaszczów, Turobin, Gilów, Janów Lubelski i Wrzelowiec-Kluczkowice. Mogłem odbyć tę drogę i zatrzymać się na modlitwę dzięki uprzejmości mojego kuzyna Jarka Guza. To była dla mnie nieoceniona pomoc - podkreśla ks. Tadeusz.
W Pawłowie modlił się przed obrazem Matko Bożej z dzieciątkiem z XVII w. - Kiedy byłem wikariuszem, pawłowskim proboszczem był śp. ks. Robert Wardzichowski, kapłan szczególnie uzdolniony kaznodziejsko. Pamiętam o nim i o innych zmarłych kapłanach – podkreśla jubilat. Kolejnym przystankiem na trasie pielgrzymkowym był Chełm i parafia Rozesłania św. Apostołów. Ks. Klej posługiwał tu jako wikariusz przez siedem lat. - W moim życiu kapłańskim parafia ta pozostawiła szczególny ślad. Najpierw pragnę zaznaczyć, że posługę swą rozpocząłem tu zaraz po wyborze kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Tutaj przeżyłem zamach na jego zycie 13 maja 1981 r. Niezapomniane też pozostaną Nawiedzenie Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w 1983r., a także śmierć i pogrzeb śp. ks. prał. Józefa Tatarczaka tutejszego proboszcza, duszpasterzowanie jego następcy - śp. ks. Bolesława Uszczuka. Odnowiłem i umocniłem przyjaźń z moim wychowawcą ks. inf. Kazimierzem Bownikiem, cieszyłem się harmonijną współpracą z kolegami śp. ks. Janem Maksimem, śp. ks. Stanisławem Wypychem, ks. Wincentym Capem, ks. Krzysztofem Stolą i ks. Eugeniuszem Szymańskim. Wielką satysfakcją było katechizowanie dzieci i młodzieży oraz realizacja innych form duszpasterskich w parafii. Nie mogę pominąć bardzo dobrych kontaktów duszpasterskich z franciszkanami - reformatami, których zarówno kościół św. Andrzeja, jak i klasztor znajdują się tuż przy „chełmskiej farze” - podkreśla.
Pierwsza nominacja proboszczowska skierowała go do Gilowa. - Właśnie te parafię wspominam szczególnie. Chociaż parafia liczyła wówczas nieco ponad tysiąc wiernych, to nie brakowało intencji i innych przejawów troski zarówno o kościół jak i o duszpasterza - wspomina z uśmiechem.