Poprzez różne działania i wspólnoty chcą budować jedność, tworząc wielką rodzinę parafialną, gdzie każdy znajdzie miejsce dla siebie. Ta podlubelska parafia wie, że w rodzinie siła.
Kiedy zapadła decyzja o powstaniu parafii w Wólce Lubelskiej wiadomo było, że rozbudowujący się Lublin będzie rozrastał się także w tym kierunku. Rzeczywiście tak się stało. Dzisiaj parafia ta obejmuje swoim zasięgiem zarówno mieszkańców samej Wólki, Świdniczka czy Długiego, jak i część miasta.
– Jesteśmy typową parafia podmiejską, gdzie większość ludzi dojeżdża do pracy do Lublina, nie znaczy to jednak, że nie czują się związani z naszą parafą. Przeciwnie, uczestnictwo w różnych grupach duszpasterskich pokazuje, że zarówno ci, którzy mieszkają tutaj od pokoleń, jak i nowi mieszkańcy włączają się w życie parafii – mówi ks. Mirosław Zając, proboszcz parafii.
Może nie przybywa tu tak dużo nowych mieszkańców, jak w sąsiednich parafiach, gdyż ludzi zniechęca pobliska oczyszczalnia ścieków, ale kto się pojawia, jest mile widziany.
Kiedy ks. Mirosław zaczynał pracę w tej wspólnocie inspiracją dla działań duszpasterskich stało się wezwanie, jakie kościół otrzymał.
– Patronuje nam Święta Trójca. To odpowiedź na pytanie, kim jest Bóg? Ten tytuł podpowiada nam, że to jedność trzech osób, a wspólnota osób realizuje się w rodzinie, czyli można powiedzieć, że Bóg jest rodziną, bo jest wspólnotą kochających się osób. Kiedy przyszedłem do Wólki jako proboszcz, słowo "rodzina" ukierunkowało moje myślenie i pracę w tej parafii. Tworzymy przecież zarówno rodzinę parafialną, jak i mieszkańcy żyją w swoich rodzinach – mówi ksiądz proboszcz.
Ci, którzy chcieliby w wierze wzrastać razem z małżonkiem, zaproszeni są do kręgów Domowego Kościoła, które działają w parafii.
– Proponuję moim wiernym, by spróbowali spojrzeć na drogę zbawienia poprzez rodzinę. Mogą w tym pomóc np. małżonkowie wyniesieni na ołtarze, wśród których są Zelia i Ludwik Martin – francuskie małżeństwo rzymskokatolickie i rodzice pięciu zakonnic, w tym św. Teresy z Lisieux. Udało się nam pozyskać ich relikwie i chcemy je uroczyście wprowadzić do kościoła w okolicach 12 lipca, kiedy przypada liturgiczne wspomnienie małżonków Zelii i Ludwika. Już teraz zapraszam na tę uroczystość – podkreśla ks. Mirosław.
Wielu świętych jest wzorem dla współczesnego człowieka. Niektórych znamy lepiej, innych gorzej, warto jednak czerpać z nich inspirację. W posiadaniu parafii są także relikwie polskiego kapłana męczennika bł. ks. Władysława Findysza, który także poniósł śmierć, stając w obronie wartości sakramentu małżeństwa. W czasach komunistycznych prosił on wiernych ze swojej parafii, by, jeśli nie mają przeszkód, zawierali związki małżeńskie. Do tych, którzy żyli bez ślubu, a mogli go zawrzeć, wysyłał listowne prośby, by ślubowali sobie miłość przed Bogiem. Władza komunistyczna oskarżyła go, że wywiera presję na ludziach i aresztowała. Ksiądz Władysław był chory na raka, ale nie pozwolono mu się leczyć, co doprowadziło do śmierci.
– Nie tylko obecność relikwii tych obrońców wartości małżeństwa i rodziny jest wskazówką dla nas, ludzi obecnych czasów. Staramy się także wykorzystywać różne okazje do przypominania o wartościach płynących z wiary. Stąd przy okazji przygotowania dzieci do pierwszej komunii czy młodzieży do bierzmowania, w naszej parafii także rodzice mogą korzystać z konferencji i spotkań zorganizowanych z myślą o nich – mówi ks. Mirosław.
W parafii nie brakuje także innych wspólnot o różnych charyzmatach, gdzie swoje miejsce mogą znaleźć i młodsi i starsi parafianie.
– Każda z tych grup ma ogromną wartość i jest moją radością. Wiem, że na tych ludzi zawsze mogę liczyć – podkreśla ksiądz proboszcz.