Skauci Europy ziemi chełmskiej spotkali się na wspólnym kolędowaniu. Takie spotkania gałęzi męskiej i żeńskiej odbywają się właściwie raz w roku. Są one niesamowitym czasem radości, wspólnoty i ukazują bogactwo stowarzyszenia.
Mszą św. w parafii Chrystusa Odkupiciela w Chełmie rozpoczęło się spotkanie opłatkowe Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza” Federacja Skautingu Europejskiego w drugim dniu rekolekcji adwentowych. To nie był przypadek, że rekolekcjonista mówił w tym dniu o czekaniu.
Adwent jest czekaniem, a my dziś nie potrafimy czekać. Kultura w której żyjemy jest kulturą, która nie potrafi czekać. Trzeciego listopada jeszcze się znicze nie dopalą na grobach, a w marketach możemy usłyszeć w głośnikach repertuar okołoświąteczny. Już choinka uśmiecha się milionem światełek. Nie potrafimy czekać. Kolęda przed świętami, dom przed własnością, wspólne zamieszkanie przed ślubem, seks przed miłością, wypłata przed pracą, wyniki przed badaniami naukowymi, umrzemy przed śmiercią. Bo jak człowiek nie potrafi czekać, to nie potrafi też żyć. Jego życie jest puste.
Skauting wychowuje do dorosłego, odpowiedzialnego życia, do samodzielności, do radzenia sobie w trudnych sytuacjach, do podejmowania zadań, do współpracy, do szacunku, do patriotyzmu i rozwija, rozpala wiarę. Ale nic nie dzieje się od razu, potrzeba czasu, formacji. Trzeba poczekać na efekty.
Cały rok też skauci czekają na ten jeden, wyjątkowy wieczór, kiedy spotykają się wszystkie grupy: wilczki, skauci, wędrownicy i przewodniczki, chłopcy i dziewczęta, z duszpasterzem, z rodzicami i przyjaciółmi, by wspólnie przeżyć uroczystą Mszę św., a potem być razem, trwać w oczekiwaniu na nadchodzące święta.
Radość z obecności, ze wspólnoty stołu Eucharystycznego przeniosła się do sali, gdzie skauci wystawili krótką inscenizację nawiązującą do Bożego Narodzenia przygotowaną przez nich samych. Kolejną, ważną częścią spotkania było odczytanie Ewangelii o Narodzeniu Jezusa przez opiekuna Zawiszaków ks. Piotra Stasieczka, po którym była krótka modlitwa i dzielenie się opłatkiem.
Po składaniu życzeń był czas na śpiewanie kolęd przy dźwiękach gitary. Skauci jak coś robią, to z zapałem. I tak właśnie wyglądał ich śpiew. Dla najgłośniejszego kolędnika drużynowy obiecał dodatkową porcję uszek do barszczu. Efekt przyszedł szybko, wszyscy głośno i wyraziście zaśpiewali ostatnią pastorałkę i ustawili się po barszcz z uszkami, który również przygotowali sami skauci. W kawiarence czekały jeszcze inne pyszne potrawy i ciasta. Nie było problemu, że nie było stołów, że trzeba było usiąść na podłodze, czy jeść na stojąco. Nie trzeba było wyznaczać osób do sprzątania po spotkaniu, bo ci młodzi ludzie wiedzą doskonale, że robią wszystko razem dla wspólnego dobra.