W marcu ubiegłego roku Bóg powołał do siebie ks. Zbigniewa Cholewę. W rocznicę śmierci kapłana w parafii Świętego Ducha w Chełmie została odprawiona Msza Święta, która zgromadziła najbliższą rodzinę, kapłanów, przyjaciół i parafian.
W swoim testamencie ks. Zbigniew napisał „Po śmierci proszę bliskich i przyjaciół o modlitwy i Msze św.” - jak nie odpowiedzieć na tę prośbę?
Zapisał się w sercach wiernych jako cierpliwy i gorliwy spowiednik, spokojny, mądry kapłan, zatroskany o liturgię i wspólnotę duszpasterz. Był otwarty i serdeczny. Miał czas dla każdego, z każdym potrafił przystanąć i porozmawiać. Zauważał dzieci, młodzież i dorosłych. Mimo swojego wieku przyciągał ciepłym usposobieniem. Dzieci ze scholi „Śpiewające Duszki” nazywały go scholkowym dziadkiem, ministranci i lektorzy uważnie słuchali wskazówek i porad. Garnęli się do niego wierni, ale też kapłani. Kiedy posługiwał w konfesjonale, ustawiały się długie kolejki.
Rok temu odszedł do Pana posługujący już na emeryturze w parafii Świętego Ducha ks. Zbyszek. Zamieszkał w małym domku opodal kościoła. Przez pięć lat służył pomocą miejscowym duszpasterzom w parafii. Zaangażowany w życie wspólnoty, doświadczony i otwarty. Uśmiechem witał sąsiadów i wiernych zmierzających do kościoła, rozdawał dobre słowa, a dzieciom cukierki. Nawet koty z sąsiedztwa wyczuwały w nim dobrego człowieka. Przybywały na jego posesję, by coś smacznego dostać. Miał serce dla ludzi, zwierząt i roślin. Obok domku uprawiał w małym ogródku warzywa. Pielęgnował je i chwalił się nimi. Cieszył plonami, a nawet nimi dzielił z innymi. Rozkochany w Eucharystii, sprawował ją w wielkim skupieniu, a kazania mówił z zaangażowaniem.
Kiedy zmogła go nagła choroba, w kościele zapanował smutek. Wszyscy czekali na dobre wiadomości ze szpitala w Zamościu, niestety takie nie nadeszły. Pan zaprosił go do siebie. Pustka po odejściu ks. Zbigniewa widoczna jest do dziś. Brakuje kapłana, który swoim doświadczeniem dzielił się z innymi, który miał Bożego ducha. Wierni pamiętają o nim w modlitwie, jak prosił. Odwiedzają jego grób na cmentarzu w Fajsławicach i często wspominają. Z nadzieją i wiarą liczą na spotkanie w niebie.
Podczas Mszy św. w pierwszą rocznicę śmierci ks. kan. Józef Piłat przypomniał, że śp. ks. Zbigniew starał się o to, by żadne zło nie przeszkadzało mu w sprawowaniu Eucharystii, w ten sposób wyrażał swoją miłość do Jezusa.