Wielki Piątek - Jezus umiera na krzyżu. Za krzyżem poszła też młodzież, rozważając mękę Jezusa na terenie byłego obozu koncentracyjnego na Majdanku. Publikujemy rozważania z tej modlitwy.
Stacja VIII
Jezus spotyka płaczące niewiasty
Konrad Kozer, podporucznik rezerwy, członek AK pod przykrywką Przedsiębiorstwa Budowlanego, które założył razem ze swoim bratem Eugeniuszem, prowadził działalność konspiracyjną. Wiele osób ukrywało się w ich domu, otrzymując pomoc. W 1942 roku do rodziny Kozerów dołączyła Alicja Sadkowska, która poślubiła Konrada, nie wiedząc nic na temat konspiracyjnej działalność przyszłego męża.
Tuż po ślubie młodzi zamieszkali w Radomiu. Niedługo cieszyli się wspólnym życiem, ponieważ w listopadzie
Alicja była w bardzo złej kondycji zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Z wysoką gorączką trafiła na rewir. Z pomocą lekarek-więźniarek, udało się zorganizować spotkanie małżonków. Wszyscy przeżyli to tragiczne, ostatnie spotkanie. Oboje nie mogli nic mówić, jedynie płakali. Alicja zmarła trzy dni później. Konrad załamany utratą ukochanej mówił: „Asiu, ja nie będę się starał umrzeć, ale też nie będę się starał żyć, bo po co?”
Miłość nigdy nie dotyczy tylko jednej osoby. To więź. Nie skupianie uwagi na sobie, ale współuczestniczenie. To dzielenie się. Dlatego miłość chce objąć jak najwięcej osób. Nie tylko dwie, ale - wszystkich. Miłość schodzi z obranej ścieżki i zatrzymuje się przy czyjejś. Słucha. Wspiera. Poucza. Pochyla się nad drugim. Zachowuje swoją siłę w obliczu łez, ale współuczestniczy w cierpieniu. Patrzy na wychudzoną postać, która nie ma już sił nawet płakać. I skłania do miłosierdzia.
Jezu o wrażliwym sercu, podaruj nam łzy smutku, wzruszenia i skruchy, a zabierz nam łzy złości, buntu i fałszu.
Stacja IX
Trzeci upadek pod ciężarem krzyża
Doktor Henryk Wieliczański. Tak naprawdę nazywał się Izaak Halpern Wieliczański. Urodził się w 1903 roku w Łodzi. Czuł potrzebę pomagania, w końcu taka jest rola lekarza. Nie tylko leczył. Ukrywał w swoim mieszkaniu Sarę Celnik, Żydówkę, którą zatrudnił jako opiekunkę do dziecka. Działał w konspiracji. Jego pseudonim z AK to „Zygmunt”.
W swoim mieszkaniu prowadził m. in. kurs pierwszej pomocy dla służb medycznych i to właśnie wtedy został aresztowany. Było to 8 stycznia 1943 roku. Najpierw był więziony na Pawiaku, później na Majdanku. Z racji swojego zawodu również w KL Lublin pracował w obozowym szpitalu. Ale i tutaj wypełniał swoją powinność wobec poczucia miłości i wolności. Z ramienia AK sprawował funkcję konspiracyjnego komendanta na polu V, gdzie organizował ruch oporu.
Do swojej żony pisał niezwykłe listy pełne miłości. Zwracał się do niej pięknie w każdym z nich pisał: „Moja jedyna Lusieńko!”, „Lusieńko moja najukochańsza”, „Moja jedyna, ukochana Żono!”, „Lusieńko, moja najdroższa!”, „Moje drogie Zosieńko i Lusiu!”, „Luluś moja ukochana!”, „Lusieńko moja jedyna, kochanie Ty moje najdroższe!”. Na Święta Wielkanocne w paczce, którą dostał o świcie, a która rozczuliła go do łez, znalazł jajko z napisem: „Kocham tylko Ciebie i musisz do mnie wrócić – Kochanemu mężowi, Lusia” oraz drugie wielkanocne jajko od Zosi dla kochanego Tatusia.
Miłość niesie ze sobą ciężar. To paradoks - miłość, która przygniata i miłość, która podnosi. Odpowiedzialność i nadzieja. Zobowiązanie i otucha. Gorzkie pouczenie, trudna lekcja i spojrzenie w przyszłość, postanowienie poprawy. Bo miłość nie poprzestaje na błędzie. Ona wskazuje dalej - na cel. Może dlatego właśnie nie zatrzymuje jej surowa, ciężka, twarda belka drewna. Ani potężne, szczelnie zamykane drzwi, przez które nie da się wrócić. Miłość pomaga wstać. Przywraca godność i wartość. Daje życie.
Jezu pełen godności, lecz nas ze wszystkich naszych uzależnień, niewłaściwych przywiązań, praktyk, które nas niszczą.
Stacja X
Jezus z szat obnażony
Większość więźniów KL Lublin pozostawiła na wolności swoich bliskich, ale więź z nimi – niezależnie od długości pobytu i warunków życia na Majdanku – nie została zerwana. Paczki, które otrzymywali osadzeni miały realne znaczenie: pozwalały przeżyć, ratując przed głodem. Natomiast listy i grypsy podtrzymywały na duchu, stanowiły źródło radości, utrwalały więzi rodzinne i ożywiały uczucia do najbliższych. Tęsknota była jednym z głównych motywów obozowej poezji.
Przykładem jest twórczość Józefa Serafina. Przeżył tortury, pobicia. Na Majdanek został przeniesiony z wyrokiem śmierci. Został oznaczony jako więzień szczególnie niebezpieczny. Mimo tych wszystkich doświadczeń napisał list, w którym wyrażał tęsknotę i miłość do ukochanej Jadwigi. Pisał “I tak czekamy, łza srebrzy się w oku, aż ujrzę znów nasz dom”.
Można próbować poniżyć miłość. Ale to nie jest możliwe. Bo na końcu nie ukaże się nagość - a prawda. Wartość, która zapewnia godność. Jedynie to, co trudne. Z czym trzeba się zmierzyć. Tak dzieje się często z miłością. Zwłaszcza, gdy jest szarpana i wyszydzana. Gdy odbierają jej wszystko. Ale i wtedy, gdy jej mizerne ciało zostaje przyodziane w łachmany. Miłość nie potrzebuje wspaniałych szat. Nie oczekuje poklasku. Wystarcza sama.
Jezu, Prawdo Jedyna, naucz nas bliskiej relacji z Tobą i wrażliwości na to, jak nasze złe czyny ranią Ciebie.
Stacja XI
Jezus przybity do krzyża
Wiele rodzin było dotkniętych okrucieństwem wojny i okupacji, a historia rodziny Joanny Kozery skupia jak w soczewce ludzkie losy związane z walką przeciw okupantowi i tragiczne jej konsekwencje. Rodzina Kozerów oprócz matki oraz najmłodszej siostry Urszuli została aresztowana w listopadzie 1942 r. i osadzona w więzieniu w Radomiu. 7 stycznia 1943 r. wywieziono ich na Majdanek. Joanna pracowała tam na początku w szwalni, a następnie jako pielęgniarka w rewirze. W listach pełnych troski starała się pocieszać swoją matkę oraz najmłodszą siostrę. Wiedziała, jak ważna jest więź jej i matki. Czekała na wolność i zobaczenie znajomej twarzy.
W maju 1945 roku Joanna doczekała wolności, ukończyła maturę, a następnie szkołę pielęgniarstwa. Mówiła: „Moje starsze koleżanki obozowe na Majdanku [...] nauczyły mnie umiejętności współżycia z ludźmi i cierpliwej wyrozumiałości dla słabości ludzkich. "W miłości jest też i cień. Tym cieniem jest koniec. Czas, gdy nic więcej już się nie wydarzy. Miłość potrafi oddawać sama siebie. Powierzać się. Czekać. Posłusznie podnosić dłonie, by je przybito. Przyjmować rany i cicho krwawić. Stać chwiejnie nad głębokim rowem. Żegnać się. Miłość nie ma nic do ukrycia. Można na nią patrzeć. Jest przejrzysta i prosto udziela wszelkich odpowiedzi. Ma grymas na twarzy. To dlatego, że jest świadoma. Że zna człowieka i czuje, gdy pada na nią cień.
Jezu, wzorze pokory, naucz nas nie oceniać pochopnie, ale podchodzić do drugiego człowieka ze zrozumieniem i miłosierdziem.
Stacja XII
Jezus umiera na krzyżu
Zofia Kołecka przez wybuch wojny została zmuszona do przerwania studiów. W związku z ciążącą na niej groźbą wyjazdu na przymusowe roboty do Niemiec podjęła pracę w Starostwie Powiatowym w Sandomierzu, gdzie obsługiwała centralę telefoniczną łączącą telefony do biura i żandarmerii. Mając możliwość podsłuchiwania rozmów z Gestapo w Ostrowcu Świętokrzyskim, niejednokrotnie ostrzegała osoby zagrożone aresztowaniem. Mimo ostrożności została aresztowana, przesłuchana, a następnie przewieziona do KL Lublin.
Podczas pobytu w obozie na Majdanku Zofia pisała listy do rodziców. Każdy skrawek papieru składający się na tę obozową korespondencję pełen jest tęsknoty za najbliższymi, lęku o ich los oraz nadziei na powrót do domu. W którymś z listów Zofia pisała o odnalezieniu miłości, która pomaga przetrwać jej te bolesne chwile na Majdanku. Pisała: „Zakochałam się, prawie Czesława nie znając”. Zofia nigdy nie poślubiła obozowej miłości swojego życia, Czesława, ale to właśnie to uczucie pozwoliło jej przeżyć obóz.
Są jeszcze dwie cnoty - wiara i nadzieja. Wszystkie są sobie bliskie. Wszystkie czasem umierają. Czy na pewno umierają? Miłość zna śmierć na wskroś. Wie, czym jest walka o oddech rozgrywająca się w ciele rozpiętym na drzewie. I ta za zamkniętymi drzwiami. Zna krzyki bólu. Przyjmuje je wszystkie. Ale jest silniejsza. To największa z cnót. Gdy umieranie się kończy, miłość trwa. Niewzruszona. Nie ustępuje strachowi ani rozczarowaniu. W miłości nie ma na nie miejsca.
Jezu w obliczu śmierci, przypominaj nam, że nasze życie nigdy się nie kończy, dopóki jesteśmy z Tobą.
Stacja XIII
Ciało Jezusa zdjęte z krzyża
Janina Mielniczuk na Majdanek trafiła jako dziecko. Tutaj ciężko zachorowała, z trudem jadła podawane jej posiłki, przez co jej ciało wynędzniało i całe zostało pokryte krostami. Często była świadkiem strasznych rzeczy. Często pytała mamę: “Mamo, czy my będziemy żyły?” Mama odpowiadała: “Módl się, a na pewno wszyscy będziemy żyli”. Wspomniała też o znajomej 8-latce, która samodzielnie wynosiła ciało swojej zmarłej w nocy matki na apel. Mówiła: „Wtedy nie wiedziałam, dlaczego ludzie nie pomagali. Ludzie byli chorzy, wynędzniali”. Janinie Mielniczuk cudem udało się uniknąć śmierci na Majdanku. Upartość i wiara jej matki w to, że wyzdrowieje, pomogły wywieźć ją do szpitala w wozie PCK.
Rozbrzmiewa pytanie o sens. Nic już nie ma. Po co miłość? Nie ma człowieka. Prawda straciła sens. Czy rzeczywiście? Nie można już mówić o godności. Czy rzeczywiście? Miłość to trwanie nawet wtedy, gdy wszystko się kończy. To ofiarność. To cisza. To ciało łagodnie spoczywające w ciepłych ramionach. To proch cicho przesypujący się w powiewie wiatru. Miłość to nie rozczarowanie. To wdzięczność. To wartość, którą się zapamiętuje. Ona nigdy nie idzie na marne.
Jezu, Miłości umierająca za nas, spraw, abyśmy potrafili zaufać Ci w najtrudniejszym nawet położeniu i w Tobie odnajdywali sens naszego cierpienia.
Stacja XIV
Jezus złożony do grobu
„Największym szczęściem na Ziemi, jakie dla mnie zaistnieć jeszcze może, to powrót do Ciebie i dziecka naszego jedynego – jesteście wszak dla mnie wszystkiem, celem i istotą życia mojego”. To fragment jednego z grypsów dr Henryka Wieliczańskiego. Od października 1942 r. w mieszkaniu Państwa Wieliczańskich ukrywała się Żydówka Sara Celnik, która otrzymała nie tylko pomoc materialną, ale także szczerą troskę i przyjaźń gospodarzy. W 1943 roku doktor Wieliczański został aresztowany i osadzony na Pawiaku. Następnie trafił do obozu na Majdanku. W KL Lublin pracował jako lekarz w obozowym szpitalu. Podczas pobytu na Majdanku dr Wieliczański pisał niezwykłe listy do żony Lusi. Większość zaczyna się od słów: „Moja jedyna ukochana Lusiu, Lusieńko moja najdroższa...” Kontakt z żoną pozwalał mu przetrwać obozowy koszmar: głód, trudne warunki bytowe, choroby, wszechobecną śmierć.
Miłość to wdzięczność, która przerasta płyty nagrobne. To siła, która porusza głazy i kruszy skały. Siła budująca pomniki, wobec których nie da się przejść bez oddania im hołdu. Pamięć miłości uświęca. Wzbogaca. Sprawia, że choć złożona do grobu, miłość nie pozostanie martwa. Że przedmioty zebrane za szybą wciąż dają świadectwo. Miłość wszystko przetrzyma. W Miłości mieszka Bóg.
Jezu, Nauczycielu Miłości, naucz nas, że groby nie są granicami miłości międzyludzkiej nie do pokonania, ale sprawdzianem, czy nasza miłość jest prawdziwa, czyli nieskończona.
Autorzy rozważań: Katarzyna Kaczor, Natalia Stachura, Zuzanna Sławińska, ks. Mateusz Wójcik