Kiedy święta mijają, okazuje się, że dużo produktów krótkoterminowych albo gotowych dań nam zostaje. Co zrobić? Mamy okazję do dobrych czynów. Możemy podzielić się jedzeniem z innymi. Tak jest np. w Chełmie.
Prezes Chełmskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Artur Paweł Juszczak opowiada jak powstała jadłodzielnia.
Małgorzata Błaszko: Kiedy powstała chełmska jadłodzielnia? Z czyjej inicjatywy, gdzie ją ustawiono?
Artur Paweł Juszczak: Chełmska jadłodzielnia została ustawiona na targowisku miejskim w 2021 r. Impulsem były głosy ludności miasta, że coś takiego powinno powstać. W całej Polsce sieć foodsharingowa, czyli nie marnowania żywności, powstawała, dlaczego by nie w Chełmie. Jako Chełmskie Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych podjęliśmy ten temat i ustawiliśmy jadłodzielnię.
Czy mieszkańcy chętnie przynoszą jedzenie w to miejsce?
Z tym bywa różnie. Głównie wysyp jest w okresie poświątecznym, kiedy dużo zostaje nam na stołach i w trosce o innych, ale też by jedzenie nie marnowało się, dzielimy się.
Jadłodzielnia została przeniesiona w inne miejsce – dlaczego?
Z bardzo prostych względów. Lokalizacja na targowisku miejskim powodowała niedostępność w dni wolne z powodu zamkniętej bramy. Właśnie wtedy miejscem tym interesowało się najwięcej osób – i tych, którzy chcieli umieścić pożywienie i tych, którzy potrzebowali jedzenia. Produkty były zostawiane pod bramą i zwierzęta również "częstowały się" tym, co przynoszono, rozciągając to po okolicy. Teren ten trzeba było regularnie porządkować. W grudniu 2023 jadłodzielnię przenieśliśmy na tyły Parku Wodnego. Jest to teren monitorowany, ogólnodostępny przez 24 godziny na dobę. Ci, którzy korzystają z zawartości jadłodzielni nie są skrępowani, gdyż lokalizacja pozwala na swobodę.
Jadłodzielnia w Chełmie.Czy tylko osoby prywatne umieszczają w tym miejscu jedzenie, czy są to również firmy, instytucje?
Mieszkańcy przynoszą w miarę regularnie to, czym chcą się podzielić. Z imprez okolicznościowych również pożywienie trafia do tego miejsca. Cieszy to, że jedzenie nie ląduje na śmietniku. Jadłodzielnia ma duże powodzenie. W taki sposób ludzie spełniają się, czują że robią coś dobrego. Tym samym wypełniają polecenie Jezusa „głodnych nakarmić”.
Czy ta forma pomocy się sprawdza?
Zapewne tak, widać to po ilości towaru, który tam trafia. Są tam umieszczone informacje co można przynieść, jak zapakować i ofiarodawcy do tego się stosują. Jest przypomnienie, że żywność nie może być zepsuta. Nie wiem jak to się dzieje, że zaraz, jak tylko ktoś włoży produkty, przychodzi potrzebujący i z nich korzysta. Zatem potrzeba jest.
Czy oprócz względów zupełnie ludzkich, społecznych, to miejsce ma wymiar religijny?
Tego nie da się oddzielić. Potrzeba dzielenia się z innymi jest w nas. Trzeba to robić mądrze i takie możliwości daje jadłodzielnia. Pomaga nam ona wypełniać jeden z uczynków miłosierdzia. Dziś pomaganie jest modne. Pomaga się czasem po to, by inni to widzieli, tutaj jest możliwość dobrych czynów w ukryciu, nie na pokaz i to jest piękne.
Czy coś należy poprawić w funkcjonowaniu jadłodzielni?
Na chwilę obecną musimy naprawić drzwi, które zostały wyłamane. Ludzie otwierali je do siebie, a one są na prowadnicach. Już wzmacniamy je stelażem i naprawiamy.
Czy planowane są jeszcze jakieś inne formy bezpośredniej pomocy dla głodujących, samotnych, ubogich?
Tak, w zeszłym roku rozpoczęliśmy zbiórkę, bo chcemy otworzyć jadłodajnię i ogrzewalnię w Chełmie. To spora inwestycja, musimy znaleźć lokal, działkę i sponsorów. Planowane jest, by ogrzewalnia działała przez 3, 4 miesiące w okresie zimowym. Mamy nadzieję, że to się uda. Przepełnione są w okresie zimowym i MONAR, i schronisko dla bezdomnych św. brata Alberta, dlatego ta inicjatywa jest potrzebna i wyczekiwana.