Nałęczów warto odwiedzić o każdej porze roku, ale "Majówka z Prusem", jaką od lat organizuje nałęczowskie muzeum Bolesława Prusa, to dodatkowa atrakcja, której nie można przegapić.
Wychowywał się w Puławach i Lublinie. Wczesne koleje jego życia zostały naznaczone przez sieroce dzieciństwo, niemniej Aleksander Głowacki szybko dał się poznać jako bystry i wesoły, choć psotny młodzieniec. Wrodzona inteligencja pozwoliła wykształcić się osobowości nieprzeciętnej, cechującej kolejno: niesfornego ucznia, powstańca styczniowego, ubogiego studenta nauk ścisłych i przyrodniczych, uczonego amatora, konkurenta do ręki ukochanej, wreszcie początkującego publicystę i pisarza.
Jako już znany autor przyjeżdżał do Nałęczowa, by wypoczywać i leczyć swoje dolegliwości. Spacerując uliczkami, zatrzymywał się i rozmawiał z dziećmi i przechodniami. Z czasem mieszkańcy miasta zaczęli nazywać go po prostu "dziadunio".
Ulubionym miejscem Prusa w Nałęczowie był pałac Małachowskich. W czasie pierwszego jego przyjazdu w pałacu mieściły się siedziba administracji zakładu i mieszkanie administratora, restauracja Wolskiego, muzeum Nałęczowa i czytelnia z biblioteką, w której często bywał. W pięknej sali balowej odbywały się koncerty, a także spotkania towarzyskie i wieczory literackie. W pokoju na piętrze obok wieży, a potem na parterze, od strony północno-zachodniej, mieszkał i pisał "Placówkę", "Lalkę", a przede wszystkim "Kroniki". Bolesław Prus postrzegany był w Nałęczowie jako człowiek pogodny, pełen humoru, szczery i otwarty. Z każdym porozmawiał, czasem pomagał.
Razem z Żeromskim i Oktawią Rodkiewiczową zajął się losem syna nałęczowskiego stróża, Michasia Tarki, którego protegował, a także finansował jego naukę w Warszawie. On sam też potrzebował pomocy. Nałęczowskie panie: Kazimiera Żółtowska, Felicja Sulkowska, Oktawia Rodkiewiczowa załatwiały mu wszystko: obiady, mieszkanie, badania lekarskie, a nawet towarzystwo do spacerów po Nałęczowie. W Nałęczowie widziano Prusa jako człowieka łagodnego, ugodowego, rozluźnionego, natomiast w Warszawie miał częste konflikty z redakcjami i redaktorami, czytelnikami i krytykami. Był bowiem autorem i dyskutantem bezkompromisowym. Był też bardzo ciekawy świata i wszelkich nowinek. To w nałęczowskim parku, już jako dojrzały mężczyzna, uczył się jeździć na welocypedzie - czyli właśnie wynalezionym rowerze. Nie zrażał się upadkami i rozdartymi spodniami.
- Jakim był jednak Prus naprawdę, nikt tutaj nie wiedział i nie mógł wiedzieć. Nikt nie znał jego duszy i problemów, które go dręczyły. Nie wiedziano tu nic o jego sieroctwie w młodości, które kładło się cieniem na jego charakterze i osobowości, nie znano rozmiarów smutku, który wynikał z braku rodzinnego i własnego domu, a może z braku własnych dzieci - mówi dr Joanna Wiśniewska z Muzeum Bolesława Prusa.
Od 23 lat Muzeum Prusa organizuje wydarzenie zatytułowane Majówka z Panem Prusem. To wydarzenie kulturalne, kiedy ktoś wciela się w postać Prusa, rozdaje dzieciom cukierki, spaceruje po Nałęczowie. Wydarzenie to także koncerty, spotkania i kiermasze. W tym roku majówka odbędzie się 19 maja.