To był rzeczywiście gorący lipiec. Przez Lublin i cały region przetaczała się fala strajków. Ludzie mieli dość rosnących cen i postanowili dać wyraz swojemu niezadowoleniu. W rocznicę lubelskiego lipca w archikatedrze lubelskiej modlono się za ojczyznę.
W dniach 8-25 lipca 1980 roku przez Lublin i region przeszła potężna fala strajków, zapoczątkowana strajkiem w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego w Świdniku. W samym Lublinie największymi zakładami, które zastrajkowały, były: Fabryka Samochodów Ciężarowych, Lubelskie Zakłady Naprawy Samochodów, Lokomotywownia PKP, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne oraz Fabryka Maszyn Rolniczych „Agromet”.
Mimo skali tych wydarzeń, w miejscowej ani w centralnej prasie nie było o tym ani słowa. Najwięcej można było dowiedzieć się o tym, co się dzieje z wiadomości podanych przez Radio Wolna Europa. Symbolem Lubelskiego Lipca ’80 stał się strajk kolejarzy.
W niedzielę 21 lipca w archikatedrze lubelskiej została odprawiona Msza św. za uczestników wydarzeń z lipca 1980 roku. Przewodniczył jej ks. Krzysztof Kwiatkowski, proboszcz katedry, a homilię wygłosił ks. Tadeusz Pajurek, kustosz sanktuarium Świętej Rodziny w Lublinie.
- Ci, którzy podjęli strajk, chcieli w ten sposób upomnieć się o godne życie. Rosnące ceny żywności przekraczały możliwości utrzymania rodzin. 50 tysięcy pracowników i ponad 150 zakładów pracy przerwało pracę. Zanim ruszyła lawina Solidarności w Gdańsku, Lubelszczyzna powiedziała "dość". Wielu twierdzi, że gdyby nie lubelski lipiec, nie byłoby gdańskiego sierpnia. Strajki w naszym regionie były możliwe dzięki wielkiej wspólnocie ludzi, którzy spotykali się potajemnie, tworząc grupę patriotów przywiązanych do polskich tradycji i wiary. Bóg, honor, ojczyzna to były hasła, którymi się kierowali i za które gotowi byli walczyć - mówił ks. Tadeusz Pajurek.