Idą raz w upale, a raz w deszczu. Przed nimi ciężka wspinaczka na Święty Krzyż. Około tysiąca pątników z archidiecezji lubelskiej z każdym krokiem zbliża się do jednego z najważniejszych miejsc na pątniczym szlaku - do Sanktuarium Drzewa Krzyża.
Sanktuarium Świętego Krzyża to miejsce ciszy, pokuty, rozeznania i drogi krzyżowej. Pielgrzymi dzisiaj pokonują najdłuższy i najtrudniejszy odcinek na całej trasie pielgrzymkowej. Pierwsze grupy z Szewnej wyruszyły już o godz. 5.45, a na nocleg w Bielinach dotrą bardzo późnym wieczorem. Łącznie do pokonania mają blisko 40 kilometrów, a w połowie tej trasy pokonują górę… Wspinają się na Święty Krzyż, który dla wielu pątników jest miejscem, gdzie dokonują podsumowań, rozeznają swoją wiarę, szczególnie mocno modlą się w powierzonych im intencjach, ale także tych, które niosą sami. Święty Krzyż przez pątników nazywany jest współczesną Golgotą. Wielu wchodzi na górę, biorąc w dłoń lub w plecak ciężki kamień w ramach pokuty.
- Idę po raz pierwszy. U stóp góry wezmę kamień, który chcę zanieść na szczyt w ramach pokuty. To jest droga i pewien etap w drodze na Jasną Górę - bo naszym celem jest dojście do Matki. Wspinaczka na Święty Krzyż w takich warunkach to okazja do rozważenia Męki Pańskiej. Dlatego trzeba brać w tym udział. To trudne podejście, upał, zmęczenie… Ta nasza wspinaczka i to wszystko to nic w porównaniu z tym, co się działo w czasach Jezusa i tym, jaką On mękę przechodził za nas - mówi brat Henryk z lubelskiej pielgrzymki.
W 46. Lubelskiej Pieszej Pielgrzymce do Sanktuarium na Jasnej Górze idą nie tylko pątnicy, którzy dopiero odkrywają, jak wiele może im dać pielgrzymka. Wśród pielgrzymów nie brakuje także seniorów, a także ludzi, którzy idą już po raz kilkunasty, a nawet więcej. Wśród niech jest 77-letnia pani Alicja Krawczyk z grupy 1., która po raz pierwszy na Święty Krzyż weszła 25 lat temu.
- To był trudny czas, było bardzo ciężko ćwierć wieku temu. Myśmy sobie obiecały wtedy, że na Święty Krzyż wejdziemy boso. Weszłyśmy na sam szczyt bez butów. Na samej górze strasznie płakałyśmy. Nie wiem dlaczego, czy to z tej radości, że się udało, czy z tej wspólnej modlitwy… W sercu była ogromna radość z tego, że się idzie, a mimo wszystko łzy leciały - wspomina pani Alicja.
W tegorocznej pielgrzymce idzie około tysiąca pątników. Codziennie te liczby są inne - część pątników dołącza na dzień lub dwa i wraca do domu, niektórzy dołączają dopiero w połowie trasy. Tegoroczna pielgrzymka to połączone grupy i mniej kapłanów na pątniczym szlaku. W jednej z grup idzie także ks. Andrzej Krasowski, duszpasterz grupy 13. ze Świdnika.
- Krzyż w życiu pielgrzyma jest istotą pielgrzymowania, jest radością. Chcemy doświadczać tego, że w Chrystusie to jest krzyż chwalebny i to się może stać udziałem człowieka. Krzyże, które nas dotykają, mogą być chwalebne, a to oznacza, że dzięki nim możemy dojść do nieba - mówi ks. Krasowski.
Msza św. pod przewodnictwem bp. Mieczysława Cisło, biskupa seniora archidiecezji lubelskiej, zaplanowana jest na godz. 15.00. Święty Krzyż to miejsce, gdzie wszystkie trzy kolumny lubelskiej pielgrzymki łączą się w jedną i razem idą na Jasną Górę.
(obraz) |