Parafię ojców kapucynów na lubelskiej Poczekajce odwiedziły siostry klaryski kapucynki, które podzieliły się świadectwem swojego życia oraz przywiozły wytworzone w klasztorze dobra.
Żyją za klauzurą, czyli nie podejmują się pracy w szkołach, szpitalach, parafiach czy innych miejscach, z których znamy siostry zakonne, a jednak ich dzień wypełniony jest pracą i modlitwą.
- Nasz rytm od świtu wyznacza liturgia kościoła, to Msza św., liturgia godzin, adoracja i praca za murami klasztoru, gdyż nasz charyzmat zakłada odcięcie się od świata i życie modlitwą oraz pracą własnych rąk. Mamy ogród, który uprawiamy, a z jego darów robimy różne przetwory, lekarstwa, mydełka i inne produkty, którymi możemy dzielić się z innymi. Nasz dom jest miejscem modlitwy, gdzie można odbyć rekolekcje, przyjechać na dzień skupienia czy spędzić weekend w ciszy. Otaczamy modlitwą te sprawy, które powierzają nam ludzie - mówi siostra Judyta.
Choć nie pracują zawodowo, Pan Bóg troszczy się o nie.
- Mamy co jeść, gdzie mieszkać, jakoś wystarcza nam na rachunki. Pan Bóg dba o nasze potrzeby poprzez ludzi, którzy dzielą się z nami potrzebnymi rzeczami i wspierają nas finansowo. Wielu darczyńców nie znamy osobiście, ale wszystkich ogarniamy modlitwą. Jesteśmy w Lublinie z naszymi produktami i prośbą. Chciałybyśmy ocieplić nasz klasztor, by rachunki za gaz nie były tak ogromne, a w klasztorze było zimą choć trochę cieplej. Jeśli ktoś może nas wspomóc, to o to prosimy. Zapewniamy o modlitwie i zapraszamy do naszego domu do Krakowa, by odpocząć w ciszy, przeżyć rekolekcje, porozmawiać - mówią siostry.
Więcej informacji o siostrach można znaleźć na stronie kapucynki.pl.