Wszyscy pochodzili z tej samej rodziny, dla nich było czymś naturalnym, że trzeba ratować życie ludzi. Każdy więc ratował w czasie II wojny Żydów. Za to otrzymali pośmiertnie medal "Ratującym życie", który odebrał prof. Ryszard Maciejewski.
Uroczystość zorganizowało Centrum Relacji Katolicko-Żydowskich KUL im. Abrahama J. Heschela. Wręczenie medalu wraz z otwarciem wystawy poświęconej błogosławionej rodzinie Umlów towarzyszyło Kongresowi Kultury Chrześcijańskiej.
- Każdy ma pewnie jakąś historię, którą usłyszał od swego ojca. Ja mam właśnie tę o ratowaniu Żydów. Kiedy tata mi ją opowiedział, byłem małym chłopcem, ale zapadła mi głęboko w pamięć, wręcz się wyryła. Dotyczyła w końcu moich najbliższych: ojca Tadeusza Maciejewskiego, stryja Stanisława Ćwikło oraz ciotki Danuty Kupczyk. Choć nie ma ich już wśród nas, ich postawa miała wpływ na moje życie - mówił prof. Ryszard Maciejewski, dziekan Wydziału Medycznego KUL.
Mimo, iż wszyscy ratowali Żydów, nikt z nich nie znalazł się do tej pory wśród odznaczonych tytułem Sprawiedliwy wśród nardów świata.
- Żeby medal otrzymać, trzeba udowodnić, że osoba, której się pomagało przeżyła wojnę. Trana Wolman, Żydówka, którą ukrywali moi krewni, z pewnością przeżyła wojnę, ale nie mieliśmy informacji jakie były jej dalsze losy. Wiele lat temu napisałem do Instytutu Jad Waszem z zapytaniem o Tranę, ale odpowiedź była, że nieznane są jej losy. Sprawa wydawała się zamknięta, ale 15 lat później, ktoś powie, że przypadkiem, ale ja jestem przekonany, że to z pomocą Bożej Opatrzności, dotarło do mnie potwierdzenie z Ameryki, że Trana przeżyła i wyjechała do USA. Dokumenty zostały złożone w Jad Waszem i jestem przekonany, że moi krewni znajdą się wśród sprawiedliwych wśród narodów świata - mówi prof. Maciejewski.
Abp Stanisław Budzik, który wręczał medal wraz z ks. prof. Mirosławem Wróbelm, podkreślał, że każdy, kto ratuje życie, nawet jeśli po ludzku je traci, zachowuje je na zawsze.