W dzień 38. rocznicy śmierci Sługi Bożego ks. Franciszka Blachnickiego oazwicze spotkali się na Eucharystii w parafii pw. bł. Piotra Jerzego Frassatiego. Był to czas dziękczynienia za życie założyciela i dzieło Ruchu Światło-Życie.
To był ksiądz, który sprawiał problemy ówczesnym władzom. Namawiał ludzi do abstynencji, mówił o uczciwości, pokazywał, jak zaufanie Bogu może przemieniać życie. Najgorsze było to, że ludzie go słuchali. UB na Śląsku, bo ks. Blachnicki pracował w Katowicach, nie miało już na niego siły, więc by powstrzymać księdza szaleńca, jak o nim mówili, aresztowali go. W marcu 1961 roku ks. Franciszek trafia do tego samego więzienia, w którym podczas II wojny czekał na wyrok śmierci zasądzony mu przez Niemców. Zwolniony, jak sam mówił, cudem Boskim, w lipcu pojechał na Jasną Górę, by podziękować za swoje uwolnienie. To tam przyszła mu do głowy myśl, że skoro w Katowicach nie może dalej działać, to może biskup pozwoliłby mu pojechać na studia do Lublina. Biskup pozwolił i w 1961 roku ks. Franciszek znalazł się na KUL.
W Lublinie zamieszkał najpierw na Podwalu u ks. Brzozowskiego. Tam też znalazło się miejsce dla współpracownic ks. Blachnickiego. Niebawem utworzyły one Instytut Niepokalanej Matki Kościoła.
W kościele był to czas Soboru Watykańskiego II i wielkich zmian związanych z liturgią. Ksiądz Blachnicki był zafascynowany tym, co sobór wprowadzał. Chciał jak najszybciej przekładać to na język praktyczny. To on jako jeden z pierwszych wprowadzał w Lublinie liturgię posoborową w kościele akademickim KUL.
Ksiądz Franciszek miał też zawsze dla człowieka czas. Prowadził już wtedy pierwsze oazy dla ministrantów i księży, ale ciągle mu było mało. Wystarczyło się rozejrzeć w ówczesnej rzeczywistości, by zobaczyć, jak bardzo ludziom brakuje radości i nadziei. On wiedział, że może to się zmienić tylko wtedy, gdy spotkają Jezusa. To w Lublinie powstał pierwszy krąg Domowego Kościoła, który był propozycją dla małżonków. To tutaj na Sławinku odbywały się liczne spotkania ludzi, którzy o różnych porach dnia, a nierzadko i nocy, przychodzili do niego rozmawiać o swoim życiu, sprawach, relacjach z Panem Bogiem.
To, co działo się w ciągu roku w Lublinie, przenosiło się latem na oazy wakacyjne, które zazwyczaj odbywały się w Krościenku lub okolicach.
Ruch Światło-Życie rozwijał się w całej Polsce, a także poza jej granicami. Propozycja ks. Franciszka Blachnickiego, by zawierzyć swoje życie Bogu pociągała młodszych i starszych. Tak jest do dnia dzisiejszego.
Ks. Franciszek Blachnicki zmarł niespodziewanie 27 lutego 1987 roku w Carlsbergu w Niemczech, gdzie osiadł w czasie stanu wojennego nie mogąc wrócić do Polski. Po latach śledztwo prowadzone przez IPN wykazało, że został on otruty. Dziś jest kandydatem na ołtarze.