Ks. Tadeusz Pajurek - kustosz sanktuarium Świętej Rodziny w Lublinie - żegna się z parafianami. - Jestem wdzięczy Bogu i ludziom za każdego człowieka na mojej drodze życia - mówi kapłan. Od 1 lipca przekazuje obowiązki proboszcza i przechodzi na emeryturę.
Wśród chorych
Po pięciu latach pracy w Hrubieszowie, biskup Pylak wysłał go na KUL, na studia doktoranckie z teologii pastoralnej. Potem miała być możliwość doktoratu i studiów w Rzymie. Tak z Hrubieszowa przyjechał do Lublina. W czasie studiów doktoranckich pracował między innymi jako: referent ds. charytatywnych w Kurii Metropolitalnej w Lublinie oraz diecezjalny Duszpasterz Pracowników Służby Zdrowia. Był inicjatorem powstania i kapelanem oddziału lubelskiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy oraz kapelanem Szpitala PSK 1 przy ul. Staszica.
Z czasem decyzje się pozmieniały i zamiast do Rzymu, ks. Tadeusz został wysłany jako kapelan do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Abramowicach. – Trochę byłem wystraszony, ale z Bożą pomocą pomyślałem, że jakoś dam radę. Nigdy wcześniej nie byłem w Abramowicach, poszedłem tam i zobaczyłem ogromny kombinat ponad 1000 pacjentów bez Mszy św. Oczywiście na oddziale można było odprawiać, ale tam nie było warunków. Konieczna była kaplica, bo wielu pacjentów mogło się swobodnie poruszać po szpitalu i po parku, ale nie mogli wyjść poza jego teren. Najpierw wyprosiłem, aby w sali konferencyjnej wydzielić miejsce na tabernakulum i modlitwę. Wcześniej tabernakulum było w takim socjalnym pokoiku, gdzie pani kierownik trzymała swój płaszcz. Udało się to zmienić. W tym czasie w wakacje jeździłem do Niemiec na zastępstwa w parafiach i zobaczyłem, jak może wyglądać opieka nad ludźmi psychicznie chorymi i uzależnionymi. Wiedziałem, że trzeba i u nas wiele zmienić. Marzyły mi się warsztaty dla tych ludzi, zajęcia dzienne, godne warunki modlitwy – wspomina ks. Tadeusz.
Istniała możliwość pozyskania z Niemiec środków na budowę takiego centrum rehabilitacji dla chorych, ale trzeba było założyć stowarzyszenie. Tak powstało Stowarzyszenie Niesienia Pomocy Chorym Misericordia i powstał projekt budowy przy szpitalu ośrodka z kaplicą. – Oficjalnie nie mogliśmy starać się o budowę kościoła czy kaplicy, dlatego musieliśmy wymyślić coś innego. Złożyliśmy więc projekt, który zakładał powstanie ośrodka rehabilitacji dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Miejsce, gdzie miała być kaplica nazwaliśmy salą audiowizualną połączoną z miejscem medytacji, a o miejscu spowiedzi napisaliśmy „indywidualna terapia psychologiczna”. To nam zaakceptowali i zaczęliśmy budowę – wspomina ks. Tadeusz.
Konkretne dzieła
Po pewnym czasie wyjechałem na urlop. Po moim powrocie okazało się, że budowniczy postawili od strony ulicy Abramowickiej wielki betonowy krzyż, tak jak to było w pierwotnym projekcie, który nie przeszedł. – Nie mogło tam być krzyża przed oddaniem budynku, bo oficjalnie to nie był kościół. Bałem się, że jak Niemcy przyjadą na otwarcie i go zobaczą mogą zażądać zwrotu środków. Kiedy więc mieli przyjechać, umówiłem się z nimi przy tablicy z nazwą Lublina mówiąc, że do mnie ciężko trafić i będę ich pilotować. Pojechałem okrężną drogą, tak że do szpitala wjechaliśmy od tytułu. W ten sposób krzyża nie zobaczyli – wspomina ks. Tadeusz.
Kościół Rektoralny pw. Św. Judy Tadeusza, poświęcony w 1998 roku przez abp. Józefa Życińskiego, do dziś służy nie tylko pacjentom szpitala, ale także wiernym z sąsiadującej ze szpitalem części dzielnicy. Pierwszym rektorem tego kościoła został ks. Tadeusz, zaś Środowiskowy Dom Samopomocy stanowi dzienny ośrodek terapii dla osób z zaburzeniami psychicznymi oraz zapewnia im rehabilitację zdrowotną i społeczną.
W 1998 roku abp Józef Życiński zaproponował ks. Pajurkowi, aby został ekonomem diecezji. – Mówię, że ja się na tym mało znam, ale on zaproponował mi studia z marketingu i zarządzania. Poszedłem więc na te studia i przez 15 lat byłem ekonomem. To był czas, kiedy otworzyły się środki unijne, a my przez te lata pozyskaliśmy dla diecezji 198 mln zł, które przeznaczyliśmy na renowację zabytkowych kościołów – mówi ks. Pajurek.
W tym czasie ksiądz Tadeusz zaangażował się także w budowę Centrum Jana Pawła II, którego pomysłodawcą był abp Józef Życiński. W skład centrum miały wchodzić ośrodek modlitwy, centrum charytatywne i ośrodek kultury. – Ośrodek modlitwy już mamy, a w najbliższym czasie ma się rozpocząć budowa biblioteki multimedialnej i centrum integracji społecznej oraz budowa domu pomocy społecznej dla naszych chorych – mówi ks. prałat Pajurek.
A doktorat z zakresu teologii pastoralnej na podstawie pracy pod tytułem: „Formacja liturgiczna uczestników rekolekcji oazy rodzin w świetle badań w wybranych ośrodkach ruchu Światło–Życie. Studium liturgiczno-pastoralne” obronił na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim w 2009 roku.
Na pierwszej linii
Po 15 latach pracy administracyjnej w Kurii ks.Tadeusz poprosił, aby mógł pracować w parafii. – Przez cały ten czas posługiwałem ludziom, ale chciałem robić jeszcze więcej, być na pierwszej linii, w parafii. Tak zostałem proboszczem parafii Świętej Rodziny w Lublinie, gdzie łączyłem pracę duszpasterską z różnymi sprawami remontowo-budowlanymi, bo w parafii jest zawsze coś do zrobienia – podkreśla ks. Tadeusz.
W dniu 9 czerwca 2022 roku, na prośbę parafian i proboszcza, po odpowiednich przygotowaniach, abp Stanisław Budzik ustanowił w parafii sanktuarium Świętej Rodziny.
W tym roku nadszedł czas pożegnania. Ks. Tadeusz odchodzi na emeryturę i żegna się z obowiązkami proboszcza. Będzie jednak nadal służył kościołowi, koordynując prace przy powstawaniu ośrodków charytatywnego i kultury Centrum Jana Pawła II.
Zapytany o najbardziej wzruszające momenty z kapłańskiego życia przywołuje dwa: prymicję, kiedy to cała wieś prowadziła go z radością do kościoła, oraz rozmowę z chorym, który przyszedł do wybudowanej kaplicy w szpitalu i rozpłakał się, że może pierwszy raz od 40 lat wejść do kościoła. – W szpitalu byli wtedy chorzy psychicznie, którzy spędzali tam całe życie. Kiedyś ktoś z bliskich ich tam przywiózł i zostawił, a oni już nigdy nie opuścili szpitalnych murów. Tak było i w tym przypadku. Dzięki Stowarzyszeniu Misericordia ci ludzie mogli nie tylko się modlić w kościele, ale i wyjść poza teren szpitala, wyjeżdżać w różne miejsca, zobaczyć, że istnieje świat poza szpitalem. Ich reakcje zawsze mnie wzruszały – przyznaje ks. Tadeusz.
Podsumowując lata posługi wypełnia go wdzięczność za ludzi i miejsca, w których Pan Bóg go postawił.