W samym sercu Lublina, przy ul. Bernardyńskiej, w miejscu, gdzie historia splata się z duchowością i sztuką, trwa niecodzienna podróż w przeszłość. Parafia pw. Nawrócenia św. Pawła Apostoła - znana powszechnie jako kościół pobernardyński - przechodzi obecnie gruntowny remont, który już dawno przestał być zwykłą modernizacją, a stał się odkrywaniem tożsamości tej wyjątkowej świątyni.
Kościół i klasztor bernardynów w Lublinie powstały w drugiej połowie XV wieku z fundacji króla Kazimierza IV Jagiellończyka. Pierwsi zakonnicy przybyli tu w 1467 roku. Budowa gotyckiego kościoła zakończyła się w 1497 roku. Z czasem świątynia przeszła szereg przekształceń – zwłaszcza po wielkich pożarach miasta w XVII wieku, które wymusiły odbudowy i zmiany stylowe. W XVIII wieku świątynię przebudowano w duchu baroku, a jej wnętrze ozdobiono licznymi freskami i polichromiami.
W wyniku kasaty zakonu w XIX wieku obiekt przeszedł w ręce diecezji i od 1864 roku pełni funkcję kościoła parafialnego. Parafia została oficjalnie erygowana w 1922 roku przez bp. Mariana Fulmana. Od tego czasu kościół św. Pawła nieprzerwanie służy mieszkańcom Lublina jako miejsce modlitwy, sakramentów i duchowego wzrostu.
Remont, który odkrywa więcej niż zakładano
Trwające od 2021 r. prace konserwatorskie objęły nie tylko dachy, tynki i struktury architektoniczne, ale przede wszystkim wnętrze, skrywające prawdziwe skarby. Na łuku tęczowym odkryto pod warstwami farby malowidło przedstawiające Golgotę, a pod nim – jeszcze starsze dzieło, ukazujące postacie duchownych i panoramę miasta, dotąd nieznane i nieopisane w źródłach.
– To nie jest tylko remont. To rekonstrukcja pamięci tego miejsca – mówi ks. Cezary Kowalski, proboszcz parafii. – Za każdym razem, gdy odsłaniamy nową warstwę, zadajemy sobie pytanie: dlaczego to zostało zakryte i co mówi nam dziś?
Odnaleziono również tzw. zacheuszki – krzyże namaszczenia, będące śladami konsekracji świątyni, prawdopodobnie z jej najdawniejszych czasów. W prezbiterium spod warstw olejnej farby wyłoniły się barwne freski ze świętymi szczególnie czczonymi przez bernardynów – m.in. św. Franciszkiem i św. Antonim – oraz dekoracje imitujące marmur, tzw. marmoryzacje.
– Ten kościół to jeden z najwcześniejszych przykładów renesansu lubelskiego, jak wskazywał prof. Jerzy Kowalczyk. Jego architektura i wystrój to swoisty manifest epoki – podkreśla Dariusz Kopciowski, wojewódzki konserwator zabytków.
Duchowość nieprzerwana
Choć kościół jest zamknięty dla wiernych, życie parafialne trwa nieprzerwanie. Liturgie i nabożeństwa odbywają się w kaplicy św. Józefa, a parafianie nie muszą zmieniać swoich przyzwyczajeń – harmonogram Mszy pozostał taki sam.
Remont objął również dawny klasztor. Na jego strychu, w pomieszczeniu dawnego "szpitalika", konserwatorzy odkryli malowidło ukazujące anioła pochylającego się nad chorą kobietą – oraz otwór w ścianie, przez który można było duchowo uczestniczyć w Mszy. To dowód na to, że duchowość w tym miejscu wykraczała daleko poza mury prezbiterium. Choć data zakończenia prac nie została jeszcze określona, planowane są działania udostępniające obiekt szerszej publiczności. W przyszłości część klasztoru ma być otwarta dla turystów – w tym podziemia, które kryją wiele niezbadanych jeszcze historii.
– Gdybyśmy chcieli to zakończyć w pięć lat, byłoby to niemożliwe. Ale świątynia przetrwała wieki i nie musi się spieszyć. My tylko pomagamy jej znów przemówić – mówi z uśmiechem ks. Kowalski.
Dziś, wśród rusztowań, kurzu i ciszy zamkniętej świątyni, słychać coś więcej niż stukot narzędzi. Słychać opowieść - o wierze, o ludziach, którzy ją budowali, i o przeszłości, która znów staje się częścią naszej teraźniejszości.
Więcej w "Gościu Lubelskim" nr 30/2025.
(obraz) |