O czasie, jaki Pan Bóg daje, odkrywaniu powołania i radości płynącej ze wspólnoty mówi ks. Paweł Saran, przewodnik pielgrzymki z Lubina na Jasną Górę.
Agnieszka Gieroba: Pamięta ksiądz swoją pierwszą pielgrzymkę?
Ks. Paweł Saran: O tak. Nie byłem wtedy jeszcze klerykiem, był to rok 2012 i z grupą przyjaciół z mojej rodzinnej parafii w Wąwolnicy postanowiliśmy wybrać się razem. Od tamtej pory chodzę co rok. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że ta pielgrzymka będzie miała taki ważny wymiar w moim życiu.
Co takiego miało w sobie pielgrzymowanie, że wpisało się tak mocno w księdza życie?
Chyba wówczas pierwszy raz odkryłem, jak wielką wartość ma wspólnota Kościoła. W codziennym trudzie pokonywania kolejnych kilometrów przypatrywałem się jako młody chłopak starszym pątnikom. Od nich uczyłem się pewnego obycia pielgrzymkowego, wzajemnej pomocy, bycia z innymi na modlitwie. To mnie pociągało, by iść w kolejnych latach. Pochodzę ze wsi, gdzie zawsze jest dużo pracy w gospodarstwie, jednak gdy przychodziły wakacje wiedziałem, że muszę tak wszystko zaplanować, żeby na pielgrzymkę pójść. Kiedy wstąpiłem do seminarium, zaczęły się różne obowiązki kleryckie, ale pielgrzymka była zawsze. Gdy zostałem wyświęcony na kapana, pierwszą moją parafią była wspólnota św. Franciszka Ksawerego w Krasnymstawie, gdzie zostałem przewodnikiem grupy 18 pielgrzymki pieszej, a po dwóch latach ksiądz arcybiskup skierował mnie do parafii św. Andrzeja Boboli w Lublinie i zostałem wtedy wiceprzewodnikiem pielgrzymki lubelskiej. Teraz jestem przewodnikiem całej pielgrzymki pieszej z Lublina na Jasną Górę.
Można powiedzieć, że księdza kapłaństwo wyrastało na rekolekcjach w drodze.
Dokładnie tak. Na pielgrzymce rozeznałem powołanie. Przed maturą poszedłem z intencją rozeznawania, jakie miejsce w życiu Pan Bóg mi przygotował. Chodziły mi po głowie myśli o kapłaństwie, ale nie byłem pewien czy to jest powołanie. Pamiętam jak dziś, gdy wchodziliśmy na wały jasnogórskie, na Eucharystii padły słowa „Nie wyście mnie wybrali, ale ja was wybrałem, abyście szli i owoc przynosili”. To było dla mnie potwierdzeniem, że kapłaństwo jest drogą, którą chcę iść.
Czego księdza zdaniem uczy pielgrzymka?
Myślę, że człowieczeństwa. Gdy ja nie daję rady, ktoś przychodzi mi z pomocą, a gdy ktoś inny nie daje rady, to ja spieszę mu z pomocą. Z mojej perspektywy pielgrzymka uczyniła mnie twardszym, nie patrzę przez pryzmat siebie, że mnie coś boli, czy mam gorszy dzień, ale staram się widzieć drugiego człowieka. Oczywiście jest ten aspekt fizyczny, że trzeba pokonać czasem siebie, bo nogi bolą, ale są służby medyczne, które pomogą czy współbrat jakoś podtrzyma, ważniejszy jest jednak aspekt duchowy – tu jest czas na rozmowę z Panem Bogiem, jest w każdej grupie kapłan na wyłączność, którego można się poradzić w różnych sprawach, jest okazja do przemyśleń i refleksji. Nie ma dokąd uciec. Pan Bóg daje nam ten czas i zaprasza, by go wykorzystać.
W nawiązaniu do roku jubileuszowego obchodzonego w kościele tegorocznym pielgrzymom towarzyszyć będzie hasło „Świadkowie nadziei”. Już działa sekretariat pielgrzymkowy pod archikatedrą, gdzie można zapisać się na pielgrzymkę, ale także wesprzeć fundusz "Idę z Tobą".