Od pokoleń ludzie żyli tu blisko Pana Boga. Zapraszali Jezusa do swoich rodzin, miejsc pracy, do swego miasta. Mimo upływu lat, nic się nie zmieniło. Jubileusz 700 lat istnienia parafii był okazją do dziękczynienia.
Kościół położny na wzgórzu, z którego roztacza się widok na miasto, to pewien symbol. – Wielu moich parafian to ludzie żyjący z Panem Bogiem na co dzień. Pamiętam, jak przyszedłem do Bychawy 25 lat temu i zobaczyłem kościół pełen ludzi, młodych i starszych, na Mszy św. na rozpoczęcie roku szkolnego, pomyślałem, że to prawdziwa wspólnota wiary. Nie pomyliłem się – mówi ks. Andrzej Kuś, proboszcz parafii w Bychawie.
700 lat parafii to okazja do wielu refleksji i podziękowań, ale także zadanie, by nie oglądać się tylko wstecz, ale i patrzeć w przyszłość.
– Przeżywając ten nasz lokalny jubileusz, który wpisuje się także w rok jubileuszowy w całym Kościele, zaczęliśmy od spraw duchowych – misji świętych i przygotowania kaplicy adoracji Najświętszego Sakramentu. To miejsce, gdzie każdego dnia od godzin porannych do wieczornych każdy będzie mógł spotkać się na modlitwie z Panem Bogiem w ciszy własnego serca – podkreśla ksiądz proboszcz.
Jubileusz jest też okazją do przypomnienia historii tego miejsca. Wiadomo, że pierwszy kościół był drewniany i prawdopodobnie nosił wezwanie św. Piotra i Pawła, ale miejsce gdzie był usytuowany nie jest dokładnie znane. – Mamy jednak pewność, że parafia powstała w 1325 roku, co potwierdzają historyczne zapiski. Może nie jest to powodem do dumy, ale w watykańskich kronikach znalazła się wzmianka, że proboszcza z Bychawy o imieniu Andrzej nie zapłacił świętopietrza. Mamy więc pewność, że w 1325 roku parafia w Bychawie musiała istnieć – opowiada proboszcz. W kolejnych latach przez Bychawę, jak i całą Polskę, przetaczały się różne wojny, był okres kalwinizmu, szerzyły się epidemie, ale ludzie trwali przy Panu Bogu.
Obecny kościół pochodzi z wieku XVII. Nie był on wówczas ta duży jak obecnie, z czasem ks. Tadeusz Bereza go rozbudował, bo ludzie nie mieścili się w środku.
– Dobrze się stało, bo moi parafianie od najmłodszych lat po wiek sędziwy przychodzą do kościoła. Mamy wiele rodzin z małymi dziećmi, grup młodzieżowych, ale i inne wspólnoty, które gromadzą wiernych. Ludzie potrzebują takich miejsc, kiedy daje im się możliwość zaangażowania i czas, chętnie z tego korzystają. To oczywiście zasługa wielu kapłanów, którzy pracowali i dalej pracują w Bychawie. Moi wikariusze mają wielkie serca i zapał do głoszenia Ewangelii. Powiem tylko, że mamy tu ponad 80 ministrantów, zdarza się, że nie mieszczą się w prezbiterium. Nie brakuje także grup dla starszych, każdy znajdzie coś dla siebie – podkreśla ks. Andrzej.
W parafii pracują także siostry albertynki, które w starej plebanii prowadzą dom opieki dla kobiet.
Parafia miała też szczęście do wspaniałych kapłanów, którzy zapisali się w ludzkiej pamięci, ale i historii miasta. Jednym z nich był ks. Antoni Kwiatkowski, który był wielkim społecznikiem. W Bychawie wybudował szpital, liceum, które do dziś nosi jego imię, bank spółdzielczy, łaźnię miejską. W przyszłym roku minie 100 lat od jego śmierci, ale ludzie wciąż o nim pamiętają. Drugą taką niezwykłą postacią był ks. Dominik Maj, który miał niezwykły dar docierania do ludzkich serc. Choć nie jest wyniesiony na ołtarze, ludzie do dziś uważają go za świętego kapłana, choć od jego śmierci też upływa 50 lat. Powodów do wdzięczności jest więc wiele.
Jubileusz zgromadził licznych parafian, a Mszy św. dziękczynnej przewodniczył abp Stanisław Budzik.