Powrót do strony
  • nasze media
  • Kontakt
SUBSKRYBUJ zaloguj się
PROFIL UŻYTKOWNIKA
Wygląda na to, że nie jesteś jeszcze zalogowany.
zaloguj się
lub
zarejestruj się
Gość Niedzielny w archidiecezji lubelskiej

Lubelski

  • Nowy numer
  • AKTUALNOŚCI
  • OPINIE
  • ARCHIWUM
  • GALERIE
  • KONTAKT Z ODDZIAŁEM
  • Liturgia
  • Diecezje
    • Bielsko-Żywiecka
    • Elbląska
    • Gdańska
    • Gliwicka
    • Katowicka
    • Koszalińsko-Kołobrzeska
    • Krakowska
    • Legnicka
    • Lubelska
    • Łowicka
    • Opolska
    • Płocka
    • Radomska
    • Sandomierska
    • Świdnicka
    • Tarnowska
    • Warmińska
    • Warszawska
    • Wrocławska
    • Zielonogórsko-Gorzowska
  • O diecezji
    • HISTORIA DIECEZJI
    • PARAFIE
    • BISKUPI
    • KURIA

Najnowsze Wydania

  • GN 20/2025
    GN 20/2025 Dokument:(9259124,Kochać człowieka, piętnować zło)
  • GN 19/2025
    GN 19/2025 Dokument:(9250678,Kościół prawa czy Kościół miłości?)
  • GN 18/2025
    GN 18/2025 Dokument:(9238269,Człowiek jednej roli)
  • GN 17/2025
    GN 17/2025 Dokument:(9228937,Synchronizacja i piękni ludzie)
  • Historia Kościoła (9) 03/2025
    Historia Kościoła (9) 03/2025 Dokument:(9220196,Państwo ze stosów. Czy Francja podłożyła za dużo ognia pod własną historię?)
lublin.gosc.pl → Wiadomości z archidiecezji lubelskiej → Pokrzywdzeni przez wojnę

Pokrzywdzeni przez wojnę przejdź do galerii

Największym nieszczęściem mieszkańców tej wsi były plany powstania obozu na Majdanku. Wykonał je dla Niemców mierniczy przysięgły Konstanty Eckert.

 
Czesława Wójcik opowiada o losach swojej rodziny ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Niektórzy przenosili swoje domy i gospodarstwa za rzekę, inni ukrywali dzieci u dalszej rodziny, a pozostali myśleli, że to tylko niepotrzebna panika. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna i okrutna.

Był straszliwy mróz. Wszędzie mnóstwo śniegu. Bardziej pracowici gospodarze wstawali powoli na obrządek. Hodowali świnie, krowy, mieli konie. Nie byli biednymi chłopami. Każde gospodarstwo posiadało zabudowę: oborę, stodołę. Mieli też siewniki i sprzęt do uprawy ziemi. 25 stycznia 1943 r. mieszkańców wsi Dziesiąta obudziły niemieckie okrzyki, walenie do drzwi kolbami karabinów i ujadanie psów. Świat, który znali, przestał istnieć.

Pokrzywdzeni przez wojnę   Wykład dr. Krzysztofa Tarkowskiego ks. Rafał Pastwa /Foto Gość W związku ze zbliżającą się 75. rocznicą pacyfikacji wsi Dziesiąta w Muzeum na Majdanku dr Krzysztof Tarkowski z Archiwum PMM opowiadał o nieznanych szczegółach tej akcji i przedstawił związane z nią dokumenty. Wystąpiła również Czesława Wójcik, która jako dziecko przeżyła akcję zorganizowaną i przeprowadzoną przez Niemców. Spotkanie cieszyło się dużym zainteresowaniem, także ze strony mediów. W spotkaniu uczestniczyła również młodzież.

- Cały obóz na Majdanku powstał na polach, które były własnością mieszkańców wsi Dziesiąta. Ci ludzie zostali skrzywdzeni przez wojnę, Niemców. Teraz jest to teren obozu, dlatego jesteśmy im winni pamięć i wyjaśnianie tamtych wydarzeń - mówi dr Krzysztof Tarkowski z Archiwum Państwowego Muzeum na Majdanku.

- Ci ludzie ponieśli wielkie straty i ofiary. Większość gospodarzy, których gospodarstwa zostały zajęte pod obóz, zginęła tu, na Majdanku. Kilkunastu przeżyło. Pacyfikacja dotknęła 80-100 osób. Do obozu zabierano całe rodziny. Po kilku dniach kobiety i dzieci były zwalniane. My przypuszczamy, że zginęło 16 osób. Mamy 11 nazwisk. Kilku nam brakuje - opowiada K. Tarkowski.

Podkreśla przy tym, że należy pamiętać, iż pacyfikacji uległa obozowa część wsi Dziesiąta. Bo wieś zlokalizowana była po obu stronach drogi do Głuska. - Część wsi po stronie rzeki Czerniejówki nie była objęta pacyfikacją - wyjaśnia. Pokrzywdzeni przez wojnę   W drodze na teren obozu ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

- Powodem pacyfikacji były plany Niemców dotyczące uporządkowania kwestii związanych z granicą obozu. Do pacyfikacji obóz na Majdanku sięgał do stodół gospodarzy. Tak naprawdę rolnicy często przechodzili na teren obozu, a wartownicy na teren gospodarstw. Ta strefa graniczna była dość płynna. Potem postawiono wartowników na drodze, aby nikt nie mógł przejść - wyjaśnia pracownik PMM.

Teren obozu był bowiem wytyczony tablicami. Niemcy po zajęciu gospodarstw rozebrali większość budynków, ale też zbudowali nowe: wielką oborę i wielką stodołę, a także silosy. Gdy do Lublina zbliżali się Sowieci, mieszkańcy wsi Dziesiąta pobiegli na teren tego gospodarstwa, by odzyskać to, co możliwe. Niektórym się to udało. Czesława Wójcik opowiada, że zdołała odzyskać świnię oraz czerwone krowy.

- Byliśmy świadomi, że Niemcy palą tam martwych ludzi. Przez cały rok. Baliśmy się, że z nami zrobią to samo. Mama do Niemców powiedziała tamtego dnia, gdy przyszli na podwórko, żeby brali, co chcą. Postrzelili też moją babcię, bo zaczęła uciekać. Pamiętam, że tamowałam jej krwotok firanką - opowiada Czesława Wójcik, córka Ludwika Dyzmy.

- Była duża hala (na terenie obozu - red.). My z tymi tobołkami. Płacz. Niemka chodziła i pilnowała. Były tylko matki z małymi dziećmi. Dorosłe kobiety i mężczyzn oddzielono przy bramie. Tatusia wypuścili po miesiącu, nas dość szybko - na drugi dzień, chyba. Jak tatuś wrócił, to leżał chory w izbie. Dzięki Bogu, że nikt się od niego tyfusem nie zaraził, bo nikt nawet nie wiedział, że zachorował na tyfus. Okazało się dopiero, kiedy trafił do szpitala Jana Bożego. Tam zmarł. Mama była chwilę wcześniej u niego w odwiedzinach. To był 28 lutego. Potem rodzina nam pomagała. Pochowali tatusia. Nas, dzieci, porozdawali do krewnych. Każdy nas wspierał, krzywda nam się nie działa później - opowiadała Czesława Wójcik.

- Miałem wtedy cztery lata. Pamiętam to, jak przez mgłę. Więcej z opowiadań. Nie mieliśmy już swojego domu po pacyfikacji, zamieszkaliśmy u brata naszego ojca, na Kalinówce. Ciarki przechodzą, gdy się pomyśli, że człowiek zdążył to przeżyć - wspomina z kolei Stanisław Dyzma, syn Ludwika. Pokrzywdzeni przez wojnę   Uczennice Liceum Plastycznego w Nałęczowie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

W spotkaniu uczestniczyły też: Ania, Klaudia, Alicja i Oliwia, uczennice Liceum Plastycznego w Nałęczowie. - Mieszkamy w internacie, a do Lublina jest blisko, więc postanowiłyśmy, że zainteresujemy się zwiedzaniem obozu. Temat jest bardzo interesujący, a dodatkowo mamy w tej chwili te zagadnienia w szkole. Jesteśmy tym typem młodzieży, która jednak chce się dowiedzieć czegoś o świecie - mówi Ania z I klasy Liceum Plastycznego w Nałęczowie.

Zadaniem dr. Tarkowskiego należy przypominać, że wszystkie nacjonalizmy prowadzą do jednego, do eksterminacji ludzi. Przywołując fragment wiersza księdza osadzonego w obozie w Sachsenhausen, podkreślił, że często ludzie nie reagują na zło lub czyjąś krzywdę, bo wydaje się im, że to ich nie dotyczy. A potem jest za późno, gdy dotyczy to nas samych.

Po części zasadniczej uczestnicy spotkania przeszli na teren obozu na Majdanku.


Wieś Dziesiąta należy do najstarszych na terenie Lubelszczyzny, jej ślady znajdują się nawet w "Kronikach" Jana Długosza, w związku ze wzmianką o sprowadzeniu do wioski sokolników królewskich. Od 1807 r. wioska ta funkcjonowała już jako typowa wioska rolnicza. Jej mieszkańcy zajmowali się również karczowaniem lasów.

Wioska była osadzona na dwunastu łanach kmiecych, czyli na mniej więcej 220 hektarach. Do dziś zachowany jest dawny układ wsi, a nawet niektóre ulice prowadzone są wzdłuż tych łanów.

Warto podkreślić przy tej okazji, że wieś Dziesiąta i dzielnica Dziesiąta to dwa różne organizmy. Dzielnica Dziesiąta utworzona została dopiero w XX w., przekształciła się w dzielnicę za torami.

« ‹ 1 › »
75. rocznica pacyfikacji wsi Dziesiąta

Foto Gość DODANE 20.01.2018 AKTUALIZACJA 20.01.2018

75. rocznica pacyfikacji wsi Dziesiąta

W związku ze zbliżającą się 75. rocznicą pacyfikacji wsi Dziesiąta w Muzeum na Majdanku opowiadano o nieznanych szczegółach tej akcji.  
oceń artykuł Pobieranie..

rp

|

GOSC.PL

publikacja 20.01.2018 16:17

1 FB Twitter
drukuj wyślij zachowaj
TAGI:
  • DZIESIĄTA
  • HISTORIA
  • KL MAJDANEK
  • LUBLIN
  • MAJDANEK
  • PAMIĘĆ
  • WIEŚ

Polecane w subskrypcji

  • Agresja wobec medyków przybiera na sile. Czy da się ją opanować?
    • Polska
    • Agnieszka Huf
    Agresja wobec medyków przybiera na sile. Czy da się ją opanować?
  • Korpomowa najbardziej irytuje… najmłodszych pracowników korporacji. Kto zatem posługuje się „polgliszem”?
    • Polska
    • Piotr Legutko
    Korpomowa najbardziej irytuje… najmłodszych pracowników korporacji. Kto zatem posługuje się „polgliszem”?
  • Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
    • Kościół
    • Franciszek Kucharczak
    Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
  • Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
    • Kościół
    • Franciszek Kucharczak
    Lwy Kościoła. Kim byli papieże o imieniu Leon?
  • IGM
  • Gość Niedzielny
  • Mały Gość
  • Historia Kościoła
  • Gość Extra
  • Wiara
  • Foto Gość
  • Fundacja Gość Niedzieleny
  • O nas
    • O wydawcy
    • Zespół redakcyjny
    • Sklep
    • Biuro reklamy
    • Prenumerata
    • Fundacja Gościa Niedzielnego
  • DOKUMENTY
    • Regulamin
    • Polityka prywatności
  • KONTAKT
    • Napisz do nas
    • Znajdź nas
      • Newsletter
        • Zapisz się już dziś!
  • ZNAJDŹ NAS
WERSJA MOBILNA

Copyright © Instytut Gość Media.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Zgłoś błąd

 
X
X
X