Imieniny obchodzi bp Ryszard Karpiński

Mając 7 lat, uczestniczył w prymicjach potajemnie wyświęconego podczas wojny księdza. Wtedy pierwszy raz przyszło mu do głowy, że sam chciałby stanąć przy ołtarzu. Po latach Pan Bóg spełnił to pragnienie.

ag

|

GOSC.PL

dodane 03.04.2020 15:50
0

Biskup Ryszard Karpiński, choć jest na emeryturze, nie przestaje otaczać modlitwą i - na ile zdrowie mu pozwala - posługą wiernych archidiecezji lubelskiej.

3 kwietnia obchodzi imieniny i z tej okazji życzymy księdzu biskupowi Bożej opieki i potrzebnych łask w tych niełatwych czasach. Przypominamy też świadectwo o drodze powołania kapłańskiego księdza biskupa, jakie ukazało się na łamach lubelskiego "Gościa":


W małej wsi Rudzienko, w domu bp Ryszarda Karpińskiego, zawsze było coś do jedzenia, mimo okupacji i biedy. Nie były to rarytasy, ale w lepszych czasach cukier z wodą i chleb ze smalcem, w gorszych chleb z olejem lnianym i szczyptą soli. Mały Rysio brał taką pajdę chleba i siadał obok dziadka, który uczył go czytać.

– Nie chodziłem jeszcze do szkoły, zresztą w czasie okupacji początkowo szkoła była zamknięta, więc nie było takiej możliwości, ale czytanie bardzo mi się podobało. Nie mogłem się doczekać, kiedy będę mógł się uczyć w prawdziwej szkole – wspomina bp Ryszard. Zanim było to możliwe, nauczyciele potajemnie gromadzili dzieci i uczyli je na tajnych kompletach. Kiedy w 1943 roku była możliwość pójścia do szkoły, Rysia zakwalifikowano do klasy II, choć wiedzę miał jak trzecioklasista, ale do trzeciej klasy był za młody.

W czasie okupacji kościół parafialny, do którego przynależała wieś Rudzienko, był otwarty. Księża nie mogli mieszkać na plebani, którą zajęli Niemcy, ale ludzie przygarnęli kapłanów, więc nadal mogli sprawować posługę duszpasterską. W 1942 roku miały miejsce prymicje jednego z kapłanów wyświęconego potajemnie przez bp Leona Fulmana, który przebywał na zesłaniu w Nowym Sączu.

– Miałem wtedy 7 lat i było to dla mnie wielkim przeżyciem. Uczestnictwo w tej potajemnej uroczystości było czymś niezwykłym. Czułem się wzruszony i poruszony. Rozumiałem, że ten ksiądz, który pierwszy raz odprawia Mszę św. ma jakąś szczególną misję. Wtedy chyba pierwszy raz przyszło mi do głowy, że może i ja kiedyś chciałabym tak, jak on stanąć przy ołtarzu i sprawować Mszę św. – wspomina bp Ryszard.

Więcej można przeczytać tutaj:

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..