Nowy numer 13/2024 Archiwum

Ewa i jej Nąłeczów

Znała tu każdy kąt. Park Zdrojowy nie miał dla niej tajemnic, podobnie, jak inne części jej ukochanego Nałęczowa, w którym spędziła dzieciństwo. Mimo upływu lat, wciąż pamięta się tutaj o Ewie Szelburg-Zarembinie.

Ludzie, których spotykała, a byli wśród nich zarówno kuracjusze, jak i mieszkańcy wilii Górskich, w której jako ogrodnik zatrudniony był jej ojciec Antoni, mieli duży wpływ najpierw na małą dziewczynkę, potem dorastającą panienkę, aż w końcu na pisarkę.

Po ukończeniu szkoły średniej w 1916 roku Ewa Szelburg rozpoczyna pracę jako nauczycielka. Lubelszczyznę opuszcza w 1918 r. - wówczas rozpoczyna studia polonistyczne i pedagogiczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Opuszcza rodzinne strony, ale do swego rodzinnego miasta wracała całe życie. Była tu osobą znaną i wpływową. Zajmowała się sprawami wielkiej wagi, takimi jak pomoc Komitetowi Organizacyjnemu Muzeum Bolesława Prusa w zdobyciu środków na wyposażenie pierwszej ekspozycji, czy wynegocjowanie w Warszawie zgody zarządu Uzdrowiska na przeznaczenie dwóch pokoi w Pałacu Małachowskich na potrzeby wystawiennicze instytucji upamiętniającej jednego z najbardziej cenionych przez nią pisarzy. Jednak uczestniczyła też w rozwiązywaniu lokalnych problemów mających mniejszą rangę: dokumenty zachowane w archiwum Towarzystwa Przyjaciół Nałęczowa poświadczają, że interweniowała u miejscowych władz np. w sprawie konieczności naprawy dziurawej drogi.

O Ewie Szelburg-Zarembinie opowiada wystawa zorganizowana w Muzeum Bolesława Prusa w Nałęczowie z okazji 100. rocznicy jej debiutu literackiego zatytułowana „Pięknie być człowiekiem. Pięknie być kobietą”.

- Pisarka spędziła tu dzieciństwo, stworzyła też literacki obraz podlubelskiego kurortu i utrwaliła w swoich powieściach. Te biograficzno-literackie fakty stanowią motyw przewodni wystawy. Poruszamy się po niej począwszy od wspomnień odnoszących się do najwcześniejszych lat życia pisarki, poprzez jej związaną z Nałęczowem i Lublinem młodość, po czasy, w których Szelburg-Zarembina, nie mieszkając w Nałęczowie, pozostawała inspiratorką i uczestnikiem lokalnego życia społecznego oraz kulturalnego - mówi dr Joanna Wiśniewska kurator wystawy.

Jaki był Nałęczów za czasów dzieciństwa Ewy, wiemy wiele od niej samej. W jednym z wywiadów powiedziała: „Było to w Nałęczowie. Przyjeżdżali do miasteczka ludzie nie tylko z Polski, ale i ze świata! Odbywały się tam spotkania wielkich artystów, jak Prus, Żeromski, Daniłowski, Paderewski. I to trwało całą zimę i lato. Ziemia lubelska była jedną z najpiękniejszych stron kraju. Nałęczów otaczały lasy, potoki, wąwozy. Były w okolicy pałace, zabytkowe domy. Każda wieś miała swoje stroje, zwyczaje, a ludzie starali się okazywać gościnność na każdym kroku”.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy