Dobrze byłoby, żebyśmy pomimo całego naszego nowatorskiego zadufania wzięli sobie na poważnie do serca, że nie jesteśmy samowystarczalni.
Do takiego nieidealnego świata zstąpił Bóg, po to, by z niego wstąpić potem do nieba.
Zapytam tak po prostu: czy między prawem i moralnością przepaść również musi zionąć?
Nieważne, w jakim się idzie kierunku. Ważne – za kim.
Nawet popełnione błędy nie przekreślają szans na wyjście z trudności. Na świętość po prostu.
„Jezu, ufam Tobie”. Trzy słowa. A jakby wszystkie modlitwy świata naraz.
Ostatecznie nie chodzi przecież tylko o czas, lecz o człowieka.
Żeby się nawrócić, trzeba stanąć na realnej ziemi. Najlepiej obok mistyka odprawiającego Mszę i wpatrującego się w Hostię.
Wygląda na to, że Twoja przeglądarka nie obsługuje JavaScript.Zmień ustawienia lub wypróbuj inną przeglądarkę.