Bractwo Miłosierdzia. - Kiedy byłam małą dziewczynką, mama mówiła do mnie: „Jadziu, masz takie uśmiechnięte oczy”. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz się śmiałam - mówi pani Jadwiga.
Piramida potrzeb
Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie kojarzy się zazwyczaj z wydawaniem ciepłych posiłków, trwałej żywności i ciepłych ubrań przy ul. Zielonej. Nieliczni wiedzą, że w skład działań bractwa wchodzi prowadzenie całorocznej noclegowni i schroniska dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Dolnej Marii Panny. Jednak podstawą ich obecności w przestrzeni miasta jest przywracanie najuboższych i wykluczonych społeczeństwu, także poprzez pomoc w powrocie na rynek pracy. - Zaczynaliśmy rzeczywiście od prowadzenia kuchni dla ubogich. Sam współpracowałem jeszcze z nieżyjącym już ks. Janem Mazurem, który to wszystko stworzył. W tej chwili koncentrujemy się zwłaszcza na przeciwdziałaniu wykluczeniu i wyciąganiu ludzi z bezdomności. Początki takiej działalności podejmował już przed laty ks. Mazur – mówi Norbert Rudaś z Bractwa Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie. - Najpierw dajemy potrzebującym osobom ciepły posiłek, ubranie i dach nad głową. To podstawa w piramidzie ludzkich potrzeb. Zgłaszają się do nas ludzie bezdomni, głodni, nie mający pieniędzy na leki. Przychodzą do kuchni dla ubogich albo trafiają do schroniska dla bezdomnych. Tylko, że to jest pierwszy etap pomocy tym osobom - dodaje N. Rudaś.
Czym jest godność?
W pomocy osobom wykluczonym społecznie i bezdomnym najważniejsze jest przywracanie godności. Wolontariusze z Bractwa Miłosierdzia, którzy pomagają w rozdawaniu posiłków czy w noclegowni, sami doświadczyli podobnych bolesnych przeżyć. Dlatego wiedzą, jak postępować z bezdomnymi i ubogimi, bo rozumieją te osoby. - W Polsce nie istnieje system, który świadczyłby kompleksową pomoc. Bo nakarmienie człowieka i zabezpieczenie mu dachu nad głową nie jest wszystkim. Taki człowiek nadal nie ma pracy, nadal jest wykluczony społecznie i ma nierozwiązany problem, który spowodował jego bezdomność. Tak np. osoby wychodzące z zakładów karnych dostają parę groszy na to, by dojechać do swojego miejsca zamieszkania. Po kilku latach odbywania kary pozbawienia wolności, bez wsparcia na wolności, taka osoba jest narażona na to, by znów wejść na drogę przestępstwa. Bezdomność powoduje destrukcję ludzkiej psychiki, wywołuje zanik funkcji i relacji społecznych. Utrata dachu nad głową pociąga za sobą zazwyczaj utratę rodziny, przyjaciół i znajomych. Pozostaje potworna samotność – tłumaczy Norbert Rudaś.
Samodzielności trzeba się uczyć
Członkowie Bractwa poszukują w jadłodajni, noclegowni i schronisku osób, które chciałyby zostać wolontariuszami, czyli takich, które mają w sobie potencjał, by odwrócić swój los. - Jeśli ktoś był ślusarzem lub spawaczem bądź kucharzem, proponujemy odnowienie kwalifikacji na kursach. Proponujemy niektórym wolontariat albo pracę w Ośrodku Aktywizacji Społecznej i Zawodowej w Bystrzejowicach Trzecich. Niektórzy trafiają także do mieszkania treningowego, aby mogli zacząć proces powrotu na rynek pracy i całkowicie wyjść z bezdomności – dodaje N. Rudaś.