– Ksiądz zabrał ręce, a ja dalej lałem wodę z ampułki. Ksiądz się śmiał i ja też się śmiałem razem z kolegami. Nie wiem tylko, czy Pana Boga to rozśmieszyło – zastanawia się Oskar, ministrant z Lublina.
Sobotni poranek. Przed kościołem przy ul. Bursztynowej w Lublinie duży ruch. Ministranci niosą na wieszakach białe komże. Wiatr ma uciechę. Na jednych komża leży jak ulał. Innym, tym najmniejszym, sięga za kolana. Jeszcze inni jej na razie nie noszą bo są kandydatami.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.