Aktualne mistrzynie Polski wygrały swój pierwszy wyjazdowy mecz. O piłce ręcznej, atmosferze w drużynie, rywalizacji między kobietami i o Lublinie - opowiada Weronika Gawlik, kapitan zespołu.
W tym roku Weronika Gawlik, bramkarka MKS Selgros Lublin, została kapitanem drużyny mistrzyń Polski. - Odpowiadam za kontakt między trenerami, a zawodniczkami. Dochodzą do tego obowiązki kontaktów z kierownictwem klubu, oraz odpowiedzialność za powitania i podziękowania na boisku drużyny przeciwnej. I sędziów. O tym jeszcze czasami zapominam, ale się uczę. Mile widziane by było, gdyby kapitan był mózgiem drużyny i poprowadził grę w trudnych momentach, ale ja zajmuję pozycję na bramce, dlatego w momencie ataku ciężko jest wpłynąć na pozostałe zawodniczki. Czasami trzeba krzyknąć lub zmotywować – mówi Weronika Gawlik.
- Przed wejściem na boisko odczuwa się stres. Trenujemy ciężko przez cały tydzień, niekiedy dwa razy dziennie. Jest to ciężka praca. Kibice widzą tylko efekt końcowy - tłumaczy.
Tryb życia sportowca może być trudny do pogodzenia z życiem rodzinnym. Ale jak się okazuje, zawodniczki z lubelskiego klubu radzą sobie doskonale z obowiązkami.
- Zawodniczki mają mężów, mają rodziny. Niejednokrotnie posiadają dodatkowe obowiązki zawodowe. Część z nas kontynuuje studia. Wszystko to jest kwestią organizacji czasu. Ja już się przyzwyczaiłam. Czasami zdarza się, że po treningu mój organizm domaga się po prostu godzinnej drzemki. Ale też zajmuję się obowiązkami domowymi, nie zostawiam wszystkiego na głowie męża – wyjaśnia W. Gawlik.
Weronika Gawlik w stroju meczowym Elbrus Studio Oprócz rozgrywek ligowych, zespół z Lublina - trzeci sezon z rzędu zagra w lidze mistrzów bez konieczności eliminacji. Ale są też powołania do reprezentacji narodowej. To rzeczywiście potężny wysiłek.
- Liga mistrzów to rozgrywki na najwyższym poziomie europejskim. Gramy z poszczególnymi mistrzami krajów. Póki co, nie udało się nam jeszcze wyjść z grupy tych rozgrywek. W minionym sezonie zabrakło dosłownie niewiele. Jeśli chodzi o reprezentację, to dwie potężne kontuzje spowodowały, że wypadłam z kadry. Jednak w ostatnim czasie otrzymałam znów powołanie do reprezentacji narodowej i jadę na zgrupowanie – tłumaczy pani kapitan.
Mimo sukcesów lubelskich szczypiornistek, nie zawsze na hali „Globus” zbiera się komplet publiczności.
- Czasami mecze są rozgrywane w środku tygodnia, więc trudno wymagać większej frekwencji. Jednak największym zainteresowaniem cieszą się mecze Ligi Mistrzyń, kiedy przyjeżdżają najsilniejsze zespoły z Europy. Ale nie udaje się nam zapełnić kibicami hali „Globus” w komplecie. Piłka ręczna nie jest w naszym kraju aż tak popularna. Mamy jednak nadzieję, że z meczu na mecz kibiców będzie nam przybywać – wyjaśnia Gawlik.
Kolejny mecz aktualne mistrzynie Polski zagrają przed swoją publicznością z MKS Olimpią Nowy Sącz już 19 września o godz. 18.00. Ceny biletów są przystępne, dlatego miejmy nadzieję, że na halę „Globus” przybędzie na kolejny mecz więcej kibiców. – Warto przyjść na halę chociażby dlatego żeby nam kibicować. A po wtóre po to, by rodzinnie, albo w gronie przyjaciół spędzić dobrze czas. Warto wyjść z domu i poczuć atmosferę rywalizacji sportowej – tłumaczy szczypiornistka.
Coraz więcej sportowców angażuje się w działania społeczne. Od takich działań nie stronią również zawodniczki MKS Selgros Lublin.
- Staramy się brać udział w akcjach charytatywnych i społecznych. Wspieramy lubelskie hospicjum. Nie chodzi tu tylko o samą promocję klubu, ale o to by wspierać pożyteczne inicjatywy. Wychodzimy do szkół, spotykamy się z najmłodszymi i promujemy sport. Takie spotkania sprawiają zarówno nam, jak i dzieciom wiele radości – mówi bramkarka.