Momentami debata była zażarta, spierano się o rolę i znaczenie osoby Jana Pawła II w budowaniu patriotyzmu. Pojawił się również Gombrowicz ze swoją „ojczyzną” i „synczyzną” oraz nawiązanie do podziału wokół idei dwóch ojczyzn i dwóch patriotyzmów.
Prof. Anna Wolff-Powęska zwróciła się z pytaniem do Janusza Opryńskiego – czy u nas, nad Wisłą, poezja i literatura mają większy wpływ na mentalność i dyskusje wokół tożsamości, aniżeli trwałe instytucje ustrojowe na Zachodzie. Reżyser odpowiedział, że polska literatura, mimo klęski edukacyjnej, posiada dzieła, które miały niewątpliwy wpływ na inteligencję. Ale nie chciał uogólniać.
Na koniec do dyskusji zaproszono publiczność, która przyszła do Teatru Starego. Prof. Sławomir J. Żurek zauważył w odniesieniu do problemu literatury, że minęły już czasy, gdy ta miała wpływ na cokolwiek. Przywołał badania, które jednoznacznie wskazują na zapaść czytelnictwa dzieci i młodzieży. – Jedyny wpływ na mentalność współczesnego człowieka mają media – skwitował.
Ks. prof. Alfred Wierzbicki zwrócił uwagę, że nie powinno się przeciwstawiać ze sobą dumy narodowej i krytyki. Nie zgodził się również w swojej wypowiedzi z opinią Janusza Opryńskiego w kwestii przeciwstawiania ojczyzny ojców – ojczyźnie synów. – Bardzo wiele zawdzięczam Gombrowiczowi, ale od pewnego czasu jestem w sporze z nim. Zwłaszcza że kultura po nim sfalsyfikowała Gombrowicza. Jeśli „synczyznę” przeciwstawimy „ojczyźnie” to mamy całe pokolenie ludzi bez ojców. Natomiast prawda i biologiczna, i kulturowa jest taka, że najpierw jest się ojcem, ma się syna – a syn kiedyś staje się ojcem. To jest pewien proces – powiedział etyk KUL.
Ks. prof. Andrzej Szostek odniósł się do wypowiedzi pani profesor. – Pytanie o kształt Polski nie jest pytaniem wyłącznie o charakterze teoretycznym, ale jest podszyte troską. Mam poczucie, że odnajdujemy w naszej postawie dwie cechy, które wydają się wykluczać, a mianowicie kompleks niższości i pycha. Gdy myślimy o naszej kulturze i o kulturze sąsiadów – to nie powiemy, że jesteśmy różni, ale że lepsi lub krzywdzeni. Albo powiemy, że jesteśmy do niczego. Uważam, że nie powinniśmy się bać prawdy. Inna jest polskość, inna jest niemieckość, rosyjskość. Nie możemy się wyzwolić, aby spokojnie i pokornie, z uśmiechem poszukiwać prawdy. A tylko prawda może być podstawą każdego dialogu – powiedział były rektor KUL.
Wojciech Samoliński, zabierając głos, zwrócił uwagę, że sformułowana niegdyś doktryna endecka do dziś ma ogromny wpływ na nasze rozumienie patriotyzmu. – O. Zięba cytował Jana Pawła II, który uważał, że naród to wspólnota kultury, a dla Dmowskiego i jego zwolenników, także kontynuatorów współczesnych – naród jest bardziej wspólnotą krwi niż wspólnotą kultury. To oczywiście pewne uproszczenie, ale tego typu dychotomię rozumienia narodu można dzisiaj dostrzec - zauważył.
Dr hab. Sławomir Łukasiewicz z Instytutu Europeistyki KUL podzielił się swoimi obserwacjami ze spotkań młodych Polaków z rówieśnikami z innych krajów. – Odkrywanie bycia Europejczykiem jest ważne w kontekście dzisiejszej debaty – podkreślił. Zwrócił również uwagę na język współczesnej debaty. – Język, którego używamy w debacie publicznej, zawłaszcza pewne pojęcia, nie tylko wyklucza, ale spełnia funkcje konfrontacyjne, staje się narzędziem walki – stwierdził.
Prof. Iwona Hofman z UMCS zauważyła, że obecny spór nie jest rzeczą nową. – Wydaje mi się, że nie zdobyliśmy się na samodzielność myślenia, a przez to właśnie staliśmy się bardzo podatni na manipulowanie mitami historycznymi. Wierzymy, że gdyby nie przybysze z zewnątrz, okoliczności historyczne – to bylibyśmy narodem wiodącym w Europie i nadawalibyśmy standardy dyskusji. To jest mit uniwersalny, opisujący Europę Wschodnią, a u nas ma on dzisiaj wielu zwolenników – bo podnosi wartości martyrologiczne – powiedziała.
Debata nie zakończyła się konkretnymi wnioskami, bo nie o to przecież w debacie chodzi. Jednak toczący się dialog, a niekiedy ostry spór – to już i tak duże osiągnięcie w czasie tak radykalnych podziałów – zauważyli dyskutanci.
Organizatorami debaty były: „Fundacja Ponad Granicami” i Miasto Lublin.