Momentami debata była zażarta, spierano się o rolę i znaczenie osoby Jana Pawła II w budowaniu patriotyzmu. Pojawił się również Gombrowicz ze swoją „ojczyzną” i „synczyzną” oraz nawiązanie do podziału wokół idei dwóch ojczyzn i dwóch patriotyzmów.
Odnosząc się do wypowiedzi o. Zięby, reżyser stwierdził, że polskiemu społeczeństwu są potrzebne prowokacja i hiperbola, gdyż tylko wtedy można się zmierzyć z problemami, które zostały zamiecione pod dywan. – A one wcześniej czy później wyjdą. Dlatego trzeba się z nimi zmierzyć. Trzeba wykorzystać też do tego sztukę. Niezwykle ważnym człowiekiem dla mnie jest Norwid, który nowocześnie i odważnie mówił o polskim kształcie katolicyzmu i nie tylko. Mając Miłosza, który próbował nas wyleczyć z miłości do międzywojnia, dziwię się, że my teraz do tego znów wracamy – powiedział.
– Ja chcę się czuć dumny z tego miejsca, ale ja chcę mieć równocześnie prawo powiedzieć wszystko o tym miejscu – zakończył reżyser.
Po wystąpieniu Janusza Opryńskiego, uczestnicy debaty mogli odnieśli się do wypowiedzi pozostałych dyskutantów lub ewentualnie dodać coś od siebie.
- Dla mnie z wyznaniem patriotyzmu jest tak jak z wyznaniem miłości: nie muszę o tym mówić. Chcę być odpowiedzialna, chcę dla tego kraju pracować bo kieruję się przekonaniem Maxa Webera, który wyznawał etykę odpowiedzialności i etykę przekonań. Etyka przekonań to przewidywanie konsekwencji naszych czynów i myślenia. Mam teksty Jana Pawła II i znam je. Ale dla mnie ważniejsze jest pytanie: cośmy zrobili z przesłaniem papieża i jak my realizujemy jego nauczanie w chrześcijańskim kraju – podsumowała swoją wypowiedź prof. A. Wolff-Powęska.
O. Maciej Zięba stwierdził, że mało go ciekawi debata o polskości, gdzie horyzont rozmowy wyznacza agresywna publicystyka przeciwstawnych sobie dzienników lub tygodników. Odnosząc się do sugestii J. Opryńskiego, że potrzeba nam hiperboli i prowokacji – także historycznych – aby poradzić sobie z trudnymi kartami historii, dodał, że w badaniach historycznych musi być konkret i rzetelność.
- Traktujmy dyskurs w sprawach bolesnych racjonalnie. Obrazoburstwo dzisiaj nie jest żadną sztuką, sztuką jest mówić dzisiaj z sensem i być po stronie zdrowego rozsądku. Gombrowiczowi i Miłoszowi wiele zawdzięczam – ale wyzwólmy się również z nich, skoro mamy się wyzwalać z Jana Pawła II. Dlaczego mamy opierać swoją rozmowę o ludzi, którzy żyli w innych czasach – zwrócił się z pretensją w stronę J. Opryńskiego.
– Jeżeli wypowiedzi Jana Pawła II, Miłosza czy Gombrowicza polejemy sosem agresji – to nie będzie żadnej sensownej dyskusji – dodał zakonnik. J. Opryński natomiast, odnosząc się do tradycji chrześcijańskiej Europy, uwypuklił kulturę dialogowości, która najmocniej jego zdaniem wybrzmiała w dziełach F. Dostojewskiego. – Boję się tych ludzi, którzy mówią, że dokładnie wiedzą, jak mamy żyć. Boję się też uogólnień, bo pod nie mogą się podszyć wszyscy – powiedział reżyser.
– Lubię cytować z modlitwy brewiarzowej fragment hymnu, w którym prosimy Boga, by pomógł odnaleźć prawdę tym, którzy jej szukają, a znalazłszy - nie przestawali jej szukać. Nasze katolickie spojrzenie na prawdę powinno wyrażać się przez nieustanne jej poszukiwanie, poprzez dialog oraz brak zniesławiania – w odpowiedzi dodał dominikanin.