- Gdybym sama nie interesowała się tym, w czym mam uczestniczyć, wiedziałabym o wiele mniej. Jako wolontariusz czasami czuję się trochę niedoinformowana. Ale tutaj bardzo wiele zależy od samej parafii - mówi Marta.
Iza, studentka psychologii z Krzywego, ŚDM-ową promocję na Lubelszczyźnie chwali. - Wszędzie są reklamowane jakieś większe akcje, koncerty. Zawsze, jak coś się dzieje, to stoją ich stanowiska - mówi. - W naszej parafii bardzo często wspominają o ŚDM i modlą się w intencji Dni Młodych, czy na Mszy św., czy na modlitwach uwielbienia.
Ola, studentka z Łęcznej, by poczuć ŚDM-ową atmosferę, wybiera się tylko na lubelskie obchody na Arenę Młodych. Z krakowskich zrezygnowała nie tylko z powodu terminu, który jej nie odpowiada. - Tłum, dużo ludzi, nie wiesz nigdy, na kogo trafisz. A to zaraz jakieś kradzież. Nic nie wiadomo - mówi. - Media opisują to bardzo pozytywnie, wszystko zabezpieczone, nic się nie stanie. Ale ludzie różnie mówią, że lepiej się tam nie wybierać, bo wszystko jest bardzo słabo zorganizowane, że będzie jedno wielkie zamieszanie - tłumaczy.
Ola wytyka organizatorom dość duże braki w prowadzonej promocji. - Nie spotkałam się, mówiąc szczerze, z żadnymi plakatami, może jeden lub dwa mi się przewinęły, widziałam też coś w sieci... No, i sylwestrowe billboardy, na których nawet nie widać hasła przewodniego ani logo. Nie za bardzo zauważyłam, żeby ta cała promocja wychodziła poza wiadomości i machające flagi - wylicza. Zapytana, skąd w takim razie czerpie bogatą wiedzę na temat ŚDM, odpowiada ze śmiechem: - Od babci. Wszystko od babci, ona słucha dużo Radia Maryja, a tam mówią o tym non stop.
W kwestii promocji z Aleksandrą zgadza się Kasia, studentka UMCS, pochodząca z Nałęczowa. - Najwięcej wiadomości czerpię z Facebooka. Ludzie często o tym piszą, tworząc wydarzenia, zapraszają mnie. Tylko, że to powinno być takie ogromne wydarzenie, przyjadą do nas przecież ludzie z całego świata, a jest takie... No, mniej ogromne - śmieje się. - Mam wrażenie, że najbardziej ŚDM reklamują sami uczestnicy, bardzo brakuje mi oficjalnej promocji, odgórnej i profesjonalnej. Za to bardzo mocno stoi ta negatywna promocja - tyle teraz się mówi o chrześcijanach jako o grupie zagrożonej atakami terrorystycznymi. Media straszą, straszą i jeszcze raz straszą. Ale uważam, że to jest mocno rozdmuchane - twierdzi.