Tych ludzi spotkasz na urlopie

I tak guzik zobaczycie, bo przy każdym ważniejszym dziele kłębi się grupa fotografów ajfonowych, którzy dzieła sztuki uwieczniają równie chętnie jak swoje posiłki, buty na różnych podłożach i lustra w publicznych toaletach. Ale to jeszcze nic.

Anna Viljanen

|

GOSC.PL

dodane 16.07.2016 19:45
0

Dobrze, powiecie, ale cóż oni nam za szkodę wyrządzają? Niech sobie robią zdjęcia ile dają radę, niech im to idzie na zdrowie. Ale jeśli jesteście amatorami zwiedzania miast i miasteczek, z pewnością natkniecie się na jeszcze jeden gatunek, zdecydowanie najgorszy – homo śmieciuszek. Homo śmieciuszek nie zna świętości. Jeśli w jego ręce znajdzie się nagle opróżniony kubeczek po milkszejku, nie będzie czekał aż znajdzie kosz na śmieci. To samo stanie się z papierkiem po cukierku, przeczytaną gazetą, ogryzkiem jabłka, pestką śliwki, pustą butelką i całą masą innych śmieci. Najgorsze w osobnikach tego gatunku jest to, że z roku na rok ich liczba wzrasta. Nawet przyzwoity turysta widząc podłoże usłane odpadkami, rzuci chusteczkę tam gdzie stoi.

Są też rodzaje podróżnych, które by innym turystom uprzykrzyć życie łączą się w stada. Poniżej opisane grupki są dwiema najbardziej znanymi – jedna, niemalże zupełnie nieszkodliwa dla otoczenia i druga – wprost przeciwnie.

Pierwsze zjawisko nazwałabym ogólnie „rodziną na wywczasach”. I wcale nie muszą to być rodziny wielodzietne. Zwykle pochód otwiera ojciec rodziny przyodziany w krótkie spodenki, kamizelę z kieszeniami (wąsy nieobligatoryjne). Na szyi ma on lornetkę do wypatrywania okazów dzikich ptaków, a w oczach błysk typu „Ahoj, przygodo”. Tuż za nim wlecze się matka, obwieszona torbami, plecakami, zapasowymi kurtkami, bidonami z wodą, termosami z herbatą, kanapkami z jajkiem na twardo, serkiem i szyneczką. Za mamusią zaś podąża kawalkada dzieci. Zwykle najstarsze ma około 13-14 lat, pomimo upału ma czarną koszulkę z logo zespołu, na uszach słuchawki. Wyraz twarzy owego nastolatka najczęściej sugeruje, że wyjazd z rodziną jest dla niego tak wielkim upokorzeniem, że właśnie z tego cierpienia oddaje ducha za zbawienie ludzkości. Najmłodszy zaś dzieciak zwykle jest typowym bachorem, który swoje potrzeby sygnalizuje światu wrzeszcząc, rzucając się na podłogę lub głośno zawodząc. Z takiego wyjazdu szczęśliwy wraca wyłącznie ojciec. No, czasami jeszcze bachor, ale tylko wtedy, gdy na straganie, przy którym akurat dostał napadu histerii, kupi mu się długopis z podobizną Jana Pawła II, będący przecież typową pamiątką z nadmorskiego kurortu. A na kolejnym straganie dokupi się jeszcze mewę na drewienku. A na następnym stateczek. A na następnym jeszcze watę cukrową. A na następnym...

2 / 4
oceń artykuł Pobieranie..
TAGI: