Podobno mleko z Lubelszczyzny kupuje prezydent Andrzej Duda. Na darmo jednak szukać zorganizowanej kampanii promocyjnej lokalnych produktów mlecznych w regionie, nawet podczas Europejskiego Festiwalu Smaku.
To swego rodzaju paradoks. Trwa bowiem Europejski Festiwal Smaku. Można tam znaleźć dosłownie wszystko, smaki niemalże z całego świata. Suszone owoce i sery z zagranicy, chleb z Łodzi i ten z Litwy, kiełbasę węgierską i ormiańską potrawę - chaczapuri. Oczywiście, jest też golonka ze świni rasy puławskiej i cebularz, produkt promowany z całych sił w województwie lubelskim.
W cieniu festiwalu odbył się protest hodowców bydła mlecznego w Lublinie. Podobno w mleko z Lubelszczyzny zaopatruje się prezydent Andrzej Duda. Na darmo jednak szukać zorganizowanej kampanii promocyjnej rodzimych produktów mlecznych, nawet podczas Europejskiego Festiwalu Smaku. Dlaczego cebularz wygrywa z serami, jogurtami, kefirami czy mlekiem z Lubelszczyzny?
Protestujący w eskorcie policji przeszli z pl. Teatralnego pod Urząd Wojewódzki ks. Rafał Pastwa /Foto Gość W związku z nieopłacalnymi cenami mleka oraz z pogarszającą się sytuacją w mleczarstwie Zarząd Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka zorganizował konferencję prasową i protest. Rafał Stachura, prezes zarządu i współwłaściciel potężnego gospodarstwa mleczarskiego, przedstawił postulaty związkowców i próby ewentualnego rozwiązania obecnego kryzysu. Na spotkaniu pojawił się wicemarszałek województwa lubelskiego.
Zdaniem Grzegorza Kapusty z PSL, wicemarszałka województwa lubelskiego, na Lubelszczyźnie po 2020 r. nie będzie problemu z promocją lokalnych produktów mlecznych, które będzie można znaleźć w sklepach i sklepikach nie tylko w stolicy regionu. Ma się to dokonać za sprawą powstającego Funduszu Promocji Mleka. Dlaczego nie ma szerszej promocji wyrobów mleczarskich do tej pory, skoro region jest typowo rolniczy – nie był w stanie odpowiedzieć.
– Mleczarstwo to potężny kapitał w naszym województwie. Tę grupę stanowi nie tylko 14 tys. dostawców mleka, ale również zakłady mleczarskie i osoby zatrudnione w gospodarstwach. Obecna cena za litr mleka jest nieopłacalna. Dla Urzędu Wojewódzkiego i Zarządu Województwa Lubelskiego jest to niezwykle ważna gałąź produkcji rolniczej, a jesteśmy województwem typowo rolniczym, bo ok. 38 proc. naszego społeczeństwa pracuje w rolnictwie – stwierdził G. Kapusta. Podkreślił jednak, że Urząd Marszałkowski ma ograniczone możliwości pomocy bezpośredniej rolnikom.
Po konferencji prasowej grupa kilkudziesięciu hodowców i producentów mleka przeszła pod Urząd Wojewódzki w Lublinie. – Nikt z naszych lokalnych polityków ani przedstawicieli urzędów, poza marszałkiem Sławomirem Sosnowskim, nie zareagował na nasze wcześniejsze sygnały – mówił R. Stachura.
Protest zorganizowano w związku z nieopłacalnymi cenami mleka oraz z pogarszającą się sytuacją w mleczarstwie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Podczas nieobecności wojewody pismo zostało złożone na ręce Krzysztof Dziewulskiego, dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa, który zaproponował hodowcom cykliczne spotkania.
Podczas konferencji prasowej padło stwierdzenie, że polityka unijna zmierza do redukcji pogłowia bydła mlecznego w naszym kraju, na co przeznaczono w ostatnim czasie 46 mln euro. Mówi się nawet o redukcji o 30 proc. Obecnie producenci otrzymują 99 gr za litr mleka, podczas gdy jeszcze ponad rok temu za litr mleka otrzymywali nawet 1,69 zł. Aby produkcja mleka się opłacała, muszą dostawać minimum 1,25 zł za litr. Po zniesieniu kwot mlecznych w Polsce jest nadprodukcja mleka. Oznacza to, że aż jedna trzecia musi zostać przeznaczona na eksport. – Codziennie 1,5 mln litrów mleka dostarcza do mleczarni 14 tys. dostawców z naszego województwa. Jeżeli warunki w sektorze mlecznym się nie poprawią, upadną nie tylko gospodarstwa, ale również mleczarnie. Pracę stracą osoby pracujące w handlu, dystrybucji i rolnictwie. A my nie będziemy mieli własnych produktów mlecznych na stole, tylko zagraniczne – przestrzega R. Stachura.