Przez kilka dni ks. Tomasz Kancelarczyk, prezes zarządu Fundacji Małych Stópek będzie w Lublinie ukazywał pozytywną wartość życia każdej osoby.
Mówi o sobie, że często można go spotkać w samochodzie po brzegi załadowanym pieluchami, nie tylko na ulicach Szczecina. Fundacja Małych Stópek - oprócz organizowania akcji edukacyjnych, promujących życie za pomocą aplikacji i gier - realizuje praktyczną pomoc kobietom w ciąży i matkom. Ksiądz podkreśla, że oprócz modlitwy trzeba realnie pomagać.
Wizytę w Lublinie rozpoczął od spotkania z wiernymi parafii Nawrócenia św. Pawła. - Z jednej strony ważne jest uświadamianie i edukowanie na temat wartości życia i pomoc praktyczna kobietom w ciąży i tuż po urodzeniu dziecka. Pomagamy w różnorodny sposób, bo osoby, które do nas trafiają mają różne sytuacje i historie. Mogą się do nas zwrócić osoby z całej Polski - podkreśla ks. Tomasz. Uważa, że świadomość w zakresie wartości życia osoby ludzkiej jest w społeczeństwie nadal daleka od zadowalającego poziomu.
- Jedna kobieta będzie potrzebować rozmowy i porady, kolejna miejsca do zamieszkania dla siebie i dziecka. To też trzeba umożliwić - tłumaczy. Dla dzieci kobiet, które zwracają się o pomoc i są w trudnej sytuacji fundacja przekazuje „super wyprawkę”. - To jest ok. 1.5 tys. pieluch, wózek i ubranka oraz chemię kosmetyczną. To dla kobiet jest znaczne ułatwienie - mówi ks. prezes.
Fundacja organizuje również wystawy o charakterze afirmującym. - Chcemy mówić o życiu w sposób pozytywny. Zostały one oparte na pomysłach młodzieży, od strony technicznej wykonane przez fundację. Stworzyliśmy też aplikację na telefon „adoptuj życie”. Dla młodszych mamy grę w karty „Jaś” - tłumaczy ks. Kancelarczyk.
Podczas Mszy św. w kościele przy ul. Bernardyńskiej w Lublinie ks. Kancelarczyk odniósł się do słów z Księgi Proroka Izajasza przeznaczonych na niedzielę 5 lutego. - To słowa ukazujące głęboki wymiar charytatywny. A Ewangelia podkreśla, że my mamy być w świecie, ale i w Kościele „solą ziemi” - podkreśla. W kontekście pomocy uchodźcom i przyjmowania imigrantów opowiedział o kobiecie z Ukrainy, którą mąż namawiał do aborcji. Ta jednak uciekła i znalazła pomoc w fundacji. - Ona była imigrantką ekonomiczną, a dziecko jest „uchodźcą”, bo ojciec nastawał na jego życie. Myślę, że jeśli nie zajmiemy się tymi „uchodźcami” nienarodzonymi, to i uchodźcami z Syrii też się nie zajmiemy, przerzucając odpowiedzialność na państwo. Wspierajmy program Caritas „Rodzina Rodzinie”. Wykorzystajmy tę możliwość, a potem szukajmy innych rozwiązań - mówił.