Nowy numer 13/2024 Archiwum

Cuda we Francji, czyli czy możesz zrobić nam pizzę w imię Jezusa...

Wziął ze sobą Pismo Święte, szczoteczkę do zębów i bieliznę na zmianę. Tak poszedł na ulice, by mówić o Jezusie. Cuda, jakich stał się świadkiem, pokazują, że Bóg działa tu i teraz. Takie doświadczenie ma Bartek Jełowicki ze wspólnoty neokatechumenatu, który od kilku lat ze swą rodziną jest posłany, by żyć wśród Francuzów i dawać świadectwo.

Raz na jakiś czas Bartek pisze mail do przyjaciół i braci we wspólnocie, którzy zostali w Polsce. Nie jest to nigdy zwykły list o tym, jak im się żyje we Francji, gdzie pojechali nie znając języka i nie mając po ludzku żadnego zabezpieczenia. Decydując się na pójście za Jezusem na drodze neokatechumenatu, zaufali Bogu, że ich poprowadzi. W tej gotowości zgłosili się całą rodziną do wyjazdu na misje. Wylosowali Francję, gdzie od kilku lat żyją wśród Francuzów swoim życiem i słowem dają świadectwo wiary.

Ostatni list Bartka, jaki do nas dotarł, jest kolejną opowieścią o spotkaniu Pana Boga tu i teraz, czyli w wakacje 2017 roku. Poniżej jego treść.

Ostatnio dane mi było uczestniczyć w pięknym doświadczeniu. W lipcu odbyło się spotkanie, na którym zostało rozesłanych na ewangelizację 120 chętnych z południa Francji. Takie samo rozesłanie było również w innych krajach, w tym i w Polsce. Byliśmy rozsyłani po dwóch bez pieniędzy, bez ubrania na zmianę, bez telefonów. Jako towarzysza, wylosowałem José-Miguela - seminarzystę z Marsylii. Również przez losowanie zostaliśmy wysłani do Annecy. Jest to śliczne miasteczko, nad pięknym jeziorem otoczonym górami. Dostaliśmy tylko bilet na pociąg w dwie strony. Ja jako człowiek małej wiary oprócz krzyża misyjnego, małej Biblii, brewiarza i różańca wziąłem majtki na zmianę i szczoteczkę do zębów. José-Miguel wziął tylko Pismo Św. i krzyż.

Do Annecy dojechaliśmy po 16-tej. Prosto z dworca udaliśmy się do kurii. Spotkanie z biskupem zaczęło się dość chłodno. Chodziło głownie o to, że nikt go nie uprzedził, że nie zapisaliśmy się wcześniej na wizytę, że nie mamy żadnego papierka. Na początku, ksiądz biskup usiadł z notesem, by notować nasze zeznania. Powiedziałem, że ja nic nie wiem, co i jak powinno się zrobić, bo jestem jedynie zwykłym ojcem rodziny. Gdy zacząłem opowiadać swoje doświadczenie, ksiądz biskup odłożył notes i zaczął uważnie słuchać. Na koniec powiedziałem, że ja naprawdę nie wiem jakie są procedury, ale wiem, że doświadczyłem w swoim życiu śmierci i że Bóg przywrócił mi życie. Dlatego teraz nie mogę siedzieć spokojnie, kiedy wokół mnie jest tylu ludzi, którzy cierpią. Kto im powie, że jest Bóg, który zbawia? Potem José-Miguel opowiedział o swoim doświadczeniu. Na koniec z odwagą powiedział, że my wiemy, że ksiądz biskup to wszystko wie, ale przychodzimy i jemu głosić Dobrą Nowinę, że Bóg go kocha, zna jego cierpienia i posyła nas byśmy mu o tym przypomnieli. Ksiądz biskup wysłuchał nas, potem wstał, pomodlił się z nami i nas pobłogosławił.

« 1 2 3 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy