Różaniec do Granic okazał się akcją modlitewną, która przerosła oczekiwania parafii Dorohusk i Świerże nad Bugiem.
Od tej oryginalnej formy modlitewnego spotkania wokół granic Polski minęło kilka dni. Dla wielu było to wydarzenie poruszające i nowe, dla innych trudne do zrozumienia. Jeszcze innym przyniosło bilet za złotówkę, mimo, że wcale nie jechali się modlić.
W obu przygranicznych parafiach archidiecezji lubelskiej modliło się ok. 6 tys. osób Piotr Michalski Ludzie modlili się za Polskę, o to by ją chroniła Matka Boża. Trudno jednak stawiać grancie działania Królowej Różańca Świętego. Ponadto nie jest dziś prosto określić główne zagrożenia dla Polaków, a nawet ludzkości. Wiadomo, że zagrożenia są realne i wyobrażone. Media stały się obecnie największym „producentem” zagrożeń.
Obecność tak wielu osób na granicy z Ukrainą w parafiach Świerże i Dorohusk, należących do archidiecezji lubelskiej, świadczy zapewne o tęsknocie ludzi za modlitwą, za bezpieczeństwem, za wyzwoleniem z lęków, także tych nieznanych.
Wszędzie tam gdzie są ludzie wierzący, gdzie organizują takie lub inne akcje potrzeba światła Ewangelii by uświadomić sobie, że to nie sztandary, takie lub inne, dają zbawienie, ale Chrystus, ukrzyżowany i zmartwychwstały. Ten, który dotykał nawet trędowatych.
W nowym sanktuarium archidiecezji lubelskiej - Matki Bożej Latyczowskiej, patronki nowej ewangelizacji - abp Stanisław Budzik podkreślał 7 października, że trzeba ludziom nieść Ewangelię tam, gdzie się znajdują i za pomocą języka, który rozumieją. Te słowa warto głęboko wziąć sobie do serca.
Stanie z boku i komentowanie nie czyni nikogo lepszym. Różaniec do Granic powiedział wiele o naszym Kościele.
Czytaj także i oglądaj: