Abp Wojciech Polak, prymas Polski mówi o nowoczesności Kościoła, strachu niektórych katolików przed Zachodem i gender oraz o tym, jak prowadzić dialog ze współczesną kulturą.
Papież Franciszek mówi, że Jezus puka do naszych serc, ale nie tylko z zewnątrz lecz od wewnątrz. Otwarcie serca w „świecie ryzyka”?
Nie powinniśmy na te wszystkie zagrożenia i wyzwania szukać wyłącznie czysto ludzkiej odpowiedzi, choć oczywiście nie należy jej pomijać. Wspomniany List do Diogneta wskazuje, że chrześcijanin potrafi znaleźć pewną równowagę wobec zagrożeń owego „świata ryzyka”. Nie znaczy to, że ja jako chrześcijanin sam z siebie mam moc, aby konfrontować się ze złem i zagrożeniem. Trzeba sobie powiedzieć, że mamy prawo do lęku i strachu. Tylko musimy się zastanowić, jak potrafimy ten lęk i strach przeżywać. W katechezach o chrześcijańskiej nadziei papież Franciszek wyjaśnia, dlaczego pierwotny Kościół na określenie postawy konfrontacji ze światem użył słowa „męczeństwo” a nie „bohaterstwo” czy „heroizm”. Bo męczeństwo - z gr. martyrium - łączy się ze świadectwem. Ma – jak mówi papież Franciszek – „zapach bycia uczniem Jezusa”. Zatem w mojej postawie ma być wyczuwalny ten zapach bycia uczniem Jezusa. Także wołanie Jana Pawła II o otwarcie serc Chrystusowi nie może być rozumiane tylko jako nasze działanie na zewnątrz. To, co na zewnątrz musi wypływać z tego, co dzieje się wewnątrz, a więc w naszych sercach, najpierw w nas samych. To jest istota.
Często jednak w postawie duchownych i świeckich dominuje postawa ciągłej krytyki „kultury zachodniej” jakby całe zło świata właśnie tam się skupiło. Skupianie się jedynie na konsumpcjonizmie, gender, sekularyzmie, skrajnym liberalizmie prowadzi do pogłębienia rozziewu między kulturami, a przede wszystkim nie daje nam szansy na poznanie innej rzeczywistości, a w konsekwencji zamkniemy się na dialog.
Myślę, że tu ksiądz odpowiedział kluczem zasadniczym: boimy się dlatego, ponieważ tego nie znamy. Powielamy często to, co nam jest pokazywane z zewnątrz. Nie wchodzimy też w dialog. Oczywiście mamy prawo do krytycznej oceny, ale mamy obowiązek poznania rzeczywistości, a potem udzielenia ewangelicznej odpowiedzi na tę rzeczywistość. Ta ewangeliczna odpowiedź to nie może być postawa zamknięcia i obrażania, wycofania – ale pokazania, że moc i piękno Ewangelii są silniejsze niż rzeczywistość, przed którą stajemy. Użyłbym takiego porównania: jeśli myślimy o ideologii gender przekładanej na wiele projektów, postaw – to w jaki sposób my możemy przeciwdziałać? Możemy wejść w konfrontację, nie tylko oceniając założenia, które są z gruntu rzeczy są nieprawdziwe czy złe, ale przede wszystkim pokazując piękno życia kobiety i mężczyzny, stworzonych przez Stwórcę właśnie jako mężczyzna i kobieta. Nie wolno się wycofywać, oddawać pola – ale ukazywać piękno życia mężczyzny jako mężczyzny i kobiety jako kobiety.
Nie rezygnując przy tym z szacunku wobec osób żyjących i myślących inaczej.
Bo jest to propozycja. Jeśli my wychodzimy z propozycją, to odwołujemy się do ludzkiej wolności, do wolnej woli człowieka. Wówczas jest miejsce na dyskusję i dialog.