Odkąd pamięta, była bogata. Jej rodzina miała ogromny majątek, a kiedy wyszła za mąż za Amerykanina kubańskiego pochodzenia, stała się jeszcze bogatsza. Potem straciła wszystko. Maria Vadia była gościem w Lublinie.
Jedynym bólem, który jej towarzyszył, był mąż. Jego bogiem były pieniądze.
- Modliłam się za niego cały czas. Naszym życiem wstrząsnęły wielkie burze. Straciliśmy wszystkie pieniądze. Mój mąż nie mógł tego zrozumieć, zaczął się zachowywać tak, że było to nie do przyjęcia, w końcu odszedł z domu, zostawiając mnie z czwórką dzieci. Moje serce pękało z bólu. Nigdy przez myśl mi nie przyszło, że moje małżeństwo się rozpadnie. Przeczytałam, że Pan jest blisko złamanych na sercu. Zaczęłam polegać na Duchu Świętym 24 godziny na dobę. Sama z siebie nie miałam siły, by żyć. To Duch Święty dawał mi siłę i moc, by być matką, by funkcjonować na co dzień. Czasami rodziła się we mnie nienawiść do męża za to, że opuścił naszą rodzinę. Chciałam być jednak uczciwa, szłam do Pana i mówiłam Mu, że nienawidzę teraz mojego męża, ale chcę go kochać jak Jezus go kocha. Pan dawał mi siłę. Modliłam się z moimi dziećmi i mówiłam im, żeby przebaczyli ojcu i mnie. Musieliśmy sprzedać nasz wielki piękny dom. W Ameryce panował wtedy kryzys. Wiele osób przychodziło i mówiło „nie sprzedawaj tego domu, nic się teraz nie sprzedaje”. Prosiłam Ducha Świętego: „Pomóż mi. Muszę sprzedać mój dom”. Chodziłam po działce wokół domu i modliłam się po angielsku, hiszpańsku i w językach, dziękując Bogu za wszystko, co dla mnie czyni. Sprzedałam dom w ciągu dwóch tygodni. Pan jest Bogiem rzeczy niemożliwych - zakończyła swoje świadectwo Maria Vadia.